Tajemnicze zaginięcie mieszkańca Wydrnej
18 listopada, 2023Wiadomości / Podkarpacie
Dom w Wydrnej, w którym mieszkał zaginiony Zygmunt Korfanty (stan 2004 rok)
(fot. Andrzej Józefczyk/KPP Brzozów)
Ponad 24 lata temu, w marcu 1999 roku, wyszedł z domu w Wydrnej, gm. Dydnia, 51-letni wówczas Zygmunt Korfanty. Od tamtej pory ślad po nim zaginął. Nie jest znany jego los.
Zygmunt Korfanty mieszkał sam w drewnianym domu w Wydrnej, gm. Dydnia. Na pewno widziany był 6 marca 1999 roku w Grabownicy Starzeńskiej. Później prawdopodobnie był też widziany w połowie marca w Dydni. Nie wyklucza się, że mogło to być 19 marca, czyli w dzień popularnych imienin Józefa i Bogdana. Po południu miał się udać z Dydni w kierunku Wydrnej. Jednak do domu nie dotarł i od tamtego czasu nie jest znany jego los.
Po zgłoszeniu przez rodzinę zaginięcia, rozpoczęło się poszukiwanie 51-letniego wówczas mieszkańca Wydrnej. Na początek między innymi sprawdzono szpitale, dzięki zaangażowaniu rodziny przeszukano rejon miejscowości, w której mieszkał, a także trasę, którą zwyczajowo chodził do Dydni.
W prasie ukazało się kilka komunikatów. Nowych informacji nie przyniosły też komunikaty w okolicznych kościołach.
W styczniu 2004 roku, na podstawie zebranych przez policję materiałów, napisałem w "Nowym Podkarpaciu" tekst o zaginionym 51-latku. Także rodzina napisała list, w którym zwróciła się o pomoc w wyjaśnieniu okoliczności zaginięcia mężczyzny.
Z poczynionych ustaleń wynikało, że zaginiony wyszedł w ubraniu roboczym, wyjściowe zostawił w domu. Pozostawił także dowód osobisty. Ponadto pozostawił rozwieszone pranie. Wyklucza to hipotezę dalszego wyjazdu, podróży. 51-letni mężczyzna daleko się więc nie wybierał, nawet do najbliższej rodziny do Sanoka, gdzie po raz ostatni był w lutym 1999 roku.
W początkowej fazie hipotetycznie też zakładano, że mógł wyjechać do Niemiec , także do najbliższej rodziny. Wersję tą jednak po dokładnych sprawdzeniach wykluczono, podobnie jak wersję o wyjeździe do Warszawy lub okolic, gdzie mieli pracować jego znajomi.
Rezultatu nie przyniosły sprawdzenia przez policję informacji, że mężczyzna nie żyje. 11 września 1999 roku kilkadziesiąt osób, w tym policjanci, druhowie z OSP, członkowie LOK, leśnicy, pracownicy interwencyjni Urzędu Gminy w Dydni przeczesywali tereny między Wydrną, Izdebkami - Rudawiec i Przysietnicą.
Rodzina o pomoc zwróciła się również do znanego w kraju jasnowidza. Ten stwierdził, że pan Zygmunt nie żyje. Sporządził on odręczny szkic wraz z opisem, z którego wynikało, że ciało może znajdować się w terenie leśnym w rejonie Wydrna - Przysietnica - Izdebki.
W październiku 1999 roku ściągnięto z Komendy Wojewódzkiej z Krakowa psa wyszkolonego w wykrywaniu ludzkich zwłok. Sprawdzono między innymi teren wskazany przez jasnowidza, ale bezskutecznie. W tym samym miesiącu sprawdzono też las w rejonie Wydrna - Jabłonka, gdzie według anonimowej informacji mogły być zakopane zwłoki.
Po roku policyjne dochodzenie zostało oficjalnie umorzone. Jednak w ciągu kilku następnych lat pojawiały się informacje w tej sprawie, ale nie przyniosły one przełomu w poszukiwaniach.
Obecnie Komenda Powiatowa Policji w Brzozowie potwierdza, że Zygmunt Korfanty figuruje dalej jako zaginiony.
Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje w sprawie zaginionego mieszkańca Wydrnej proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Brzozowie, tel. 510 997 307.
Po zgłoszeniu przez rodzinę zaginięcia, rozpoczęło się poszukiwanie 51-letniego wówczas mieszkańca Wydrnej. Na początek między innymi sprawdzono szpitale, dzięki zaangażowaniu rodziny przeszukano rejon miejscowości, w której mieszkał, a także trasę, którą zwyczajowo chodził do Dydni.
W prasie ukazało się kilka komunikatów. Nowych informacji nie przyniosły też komunikaty w okolicznych kościołach.
W styczniu 2004 roku, na podstawie zebranych przez policję materiałów, napisałem w "Nowym Podkarpaciu" tekst o zaginionym 51-latku. Także rodzina napisała list, w którym zwróciła się o pomoc w wyjaśnieniu okoliczności zaginięcia mężczyzny.
Z poczynionych ustaleń wynikało, że zaginiony wyszedł w ubraniu roboczym, wyjściowe zostawił w domu. Pozostawił także dowód osobisty. Ponadto pozostawił rozwieszone pranie. Wyklucza to hipotezę dalszego wyjazdu, podróży. 51-letni mężczyzna daleko się więc nie wybierał, nawet do najbliższej rodziny do Sanoka, gdzie po raz ostatni był w lutym 1999 roku.
W początkowej fazie hipotetycznie też zakładano, że mógł wyjechać do Niemiec , także do najbliższej rodziny. Wersję tą jednak po dokładnych sprawdzeniach wykluczono, podobnie jak wersję o wyjeździe do Warszawy lub okolic, gdzie mieli pracować jego znajomi.
Rezultatu nie przyniosły sprawdzenia przez policję informacji, że mężczyzna nie żyje. 11 września 1999 roku kilkadziesiąt osób, w tym policjanci, druhowie z OSP, członkowie LOK, leśnicy, pracownicy interwencyjni Urzędu Gminy w Dydni przeczesywali tereny między Wydrną, Izdebkami - Rudawiec i Przysietnicą.
Rodzina o pomoc zwróciła się również do znanego w kraju jasnowidza. Ten stwierdził, że pan Zygmunt nie żyje. Sporządził on odręczny szkic wraz z opisem, z którego wynikało, że ciało może znajdować się w terenie leśnym w rejonie Wydrna - Przysietnica - Izdebki.
W październiku 1999 roku ściągnięto z Komendy Wojewódzkiej z Krakowa psa wyszkolonego w wykrywaniu ludzkich zwłok. Sprawdzono między innymi teren wskazany przez jasnowidza, ale bezskutecznie. W tym samym miesiącu sprawdzono też las w rejonie Wydrna - Jabłonka, gdzie według anonimowej informacji mogły być zakopane zwłoki.
Po roku policyjne dochodzenie zostało oficjalnie umorzone. Jednak w ciągu kilku następnych lat pojawiały się informacje w tej sprawie, ale nie przyniosły one przełomu w poszukiwaniach.
Obecnie Komenda Powiatowa Policji w Brzozowie potwierdza, że Zygmunt Korfanty figuruje dalej jako zaginiony.
Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje w sprawie zaginionego mieszkańca Wydrnej proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Brzozowie, tel. 510 997 307.
Autor: Andrzej Józefczyk
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!