Niczym w gangsterskim filmie. Proces pięciu młodych mężczyzn
04 listopada, 2024Wiadomości / Krosno
(fot. Andrzej Józefczyk)
Pięciu młodych mieszkańców powiatu krośnieńskiego zasiadło na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Krośnie. Sprawa ma związek z wydarzeniami, jakie rozegrały się nocą 10 lutego br. na terenie gminy Wojaszówka i powiatu strzyżowskiego.
Dzisiaj (4 listopada) w Sądzie Rejonowym w Krośnie rozpoczął się proces pięciu młodych mieszkańców powiatu krośnieńskiego. Zostali oni oskarżeni przez Prokuraturę Rejonową w Krośnie o popełnienie szeregu przestępstw na szkodę młodego mieszkańca powiatu krośnieńskiego, w tym o popełnienie przestępstwa rozboju (zarzut postawiono trzem oskarżonym), a także m.in. o popełnienie przestępstwa pozbawienia wolności.
Zarzuty z aktu oskarżenia przez blisko 15 minut odczytywał prokurator Zbigniew Piskozub, szef Prokuratury Rejonowej w Krośnie.
Jak ustaliła prokuratura, sprawcy działając wspólnie i w porozumieniu, 10 lutego 2024 r. zwabili pokrzywdzonego na stację benzynową w miejscowości w powiecie strzyżowskim do samochodu dostawczego, a następnie przetransportowali go na stację paliw, tym razem do miejscowości w gminie Wojaszówka. Tam doszło do pobicia pokrzywdzonego, a po przełamaniu jego oporu, do bezprawnego pozbawienia go wolności, poprzez umieszczenie w części bagażowej auta.
Z ustaleń śledztwa wynika, że zgodnie z przyjętym podziałem ról, sprawcy wywieźli pokrzywdzonego na teren rezerwatu Herby, oddalonego około 10 kilometrów od Bajd. Tam dokonali kolejnego pobicia pokrzywdzonego i zaboru jego odzieży, obuwia i mienia. Po rozebraniu pokrzywdzonego do naga oskarżeni dokonali rejestracji jego wizerunku, a następnie pozostawili nagiego pokrzywdzonego w miejscu odludnym oddalonym około 5 km od najbliższych zabudowań narażając go tym samym na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub na niebezpieczeństwo utraty życia.
Na sali rozpraw Sądu Rejonowego w Krośnie pojawili się wszyscy oskarżeni wraz ze swoimi obrońcami. Adrian B., Krystian R. oraz Adrian R. są tymczasowo aresztowani. Oskar W. i Konrad S. odpowiadają z wolnej stopy. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym.
Czworo z oskarżonych przyznało się jedynie częściowo do stawianych im zarzutów, a jeden nie przyznał się do żadnego.
Oskar W. stwierdził, że podtrzymuje to, co wyjaśnił podczas postępowania przygotowawczego. Przyznał się do pobicia pokrzywdzonego, natomiast nie przyznał się do umieszczenia Dominika w części ładunkowej samochodu dostawczego. W swoich wyjaśnieniach przeprosił Dominika za to, co zrobił, że się przyłączył do tego zajścia. Stwierdził, że kierował nim alkohol i było to niepotrzebne. Zgodził się również odpowiadać na pytania stron.
Konrad S. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów, odmówił składania wyjaśnień, podtrzymał to, co mówił w trakcie postępowania przygotowawczego. Zgodził się odpowiadać jedynie na pytania swojej obrończyni. Oskarżony zaprzeczył, że komukolwiek zlecał pobicie Dominika, zlecał wywiezienie do lasu oraz żeby mu groził pozbawieniem życia.
Dzisiaj stwierdził, że przykro mu jest z tego powodu, co się stało Dominikowi, aczkolwiek nie miał na to wpływu.
Częściowo do postawionych zarzutów przyznał się Adrian B. Zgodził się odpowiadać na pytania swojego obrońcy oraz sądu. Podobnie jak w przypadku Oskara W. i Konrada S., sąd odczytał wcześniejsze wyjaśnienia Adriana B. Oskarżony przyznał się do "przemocowego" umieszczenia poszkodowanego w samochodzie dostawczym, nie przyznał się natomiast do kradzieży rozbójniczej telefonu i odzieży. Zaprzeczył by zadawał ciosy pałką teleskopową bądź drewnianymi listewkami. Uderzył go natomiast z otwartej ręki w twarz w trakcie "podróży do lasu" oraz później już w lesie. Nie był już jednak bity, jak był nagi. Potwierdził również, że pokrzywdzony był przez niego nagrywany telefonem, gdy ten był bez ubrania. Powodem takiego zachowania oskarżonego, miało być według Adriana B., oczernianie go i jego najbliższych przez poszkodowanego.
- W sumie chodziło w tym wszystkim o to, żeby Dominika przestraszyć, ale nie robić mu żadnej krzywdy, tylko pozostawić go gołego w lesie - wyjaśnił oskarżony podczas jednego z przesłuchań.
Dodał, że nagranie było wykonane na wypadek, gdyby w przyszłości chciał oskarżonych "zaczepiać".
Krystian R. również częściowo przyznał się do zarzutów i podtrzymał to, co powiedział podczas przesłuchań w trakcie postępowania przygotowawczego. Odpowiadał jedynie na pytania swojej obrończyni. Przyznał, że zna pokrzywdzonego od wielu lat i jak stwierdził, opowiadał różne rzeczy na jego temat.
Adrian R., który kierował samochodem dostawczym, także częściowo przyznał się do zarzutów z aktu oskarżenia. W sądzie zgodził się złożyć wyjaśnienia i odpowiadać na pytania stron, gdyż jak stwierdził, nie ma nic do ukrycia. Przyznał się do pozbawienia wolności Dominika. Stwierdził, że to, co się stało, było odwetem na nim i zostało to zaplanowane, w czym udział mieli wszyscy oskarżeni oprócz Oskara W., który tam był przypadkiem. Poszkodowany miał zostać zawieziony do lasu, rozebrany do naga i pozostawiony tam, by na piechotę wrócił do domu. Z kolei nagranie miało być gwarancją, że poszkodowany nie będzie już nigdy na nich wygadywał. W innym przypadku miało być upublicznione. Nie był natomiast zaplanowany żaden rozbój.
- Nie powinno mnie być dzisiaj w tym miejscu. Jest mi przykro, jest mi wstyd przed rodziną. Powinien być z nimi, a nie stać tutaj. To był szczeniacki występek powiedział dzisiaj w sądzie Adrian R.
Oskarżonym, którzy są tymczasowo aresztowani, grozi kara pozbawienia wolności do lat 15, a dwóm pozostałym kara pozbawienia wolności do lat 5.
Zanim jednak ruszył proces, sąd rozstrzygnął kwestię złożonego wniosku o wyłączenie jawności całego postępowania. Sędzia Piotr Wojtowicz nie uwzględnił tego wniosku, uznając, że cały sens i cel wymiaru sprawiedliwości przemawia za koniecznością transparentnego i publicznego procedowania procesu, w szczególności wyjaśnień oskarżonych. Sędzia natomiast postanowił wyłączyć jawność zeznań pokrzywdzonego Dominika.
Podczas pierwsza dnia rozprawy odtworzone zostało również nagranie z monitoringu, na którym widać jak mieszkaniec powiatu krośnieńskiego bity jest i kopany na stacji paliw w gminie Wojaszówka, a następnie umieszczany w przestrzeni bagażowej samochodu dostawczego.
Zarzuty z aktu oskarżenia przez blisko 15 minut odczytywał prokurator Zbigniew Piskozub, szef Prokuratury Rejonowej w Krośnie.
Jak ustaliła prokuratura, sprawcy działając wspólnie i w porozumieniu, 10 lutego 2024 r. zwabili pokrzywdzonego na stację benzynową w miejscowości w powiecie strzyżowskim do samochodu dostawczego, a następnie przetransportowali go na stację paliw, tym razem do miejscowości w gminie Wojaszówka. Tam doszło do pobicia pokrzywdzonego, a po przełamaniu jego oporu, do bezprawnego pozbawienia go wolności, poprzez umieszczenie w części bagażowej auta.
Z ustaleń śledztwa wynika, że zgodnie z przyjętym podziałem ról, sprawcy wywieźli pokrzywdzonego na teren rezerwatu Herby, oddalonego około 10 kilometrów od Bajd. Tam dokonali kolejnego pobicia pokrzywdzonego i zaboru jego odzieży, obuwia i mienia. Po rozebraniu pokrzywdzonego do naga oskarżeni dokonali rejestracji jego wizerunku, a następnie pozostawili nagiego pokrzywdzonego w miejscu odludnym oddalonym około 5 km od najbliższych zabudowań narażając go tym samym na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub na niebezpieczeństwo utraty życia.
Na sali rozpraw Sądu Rejonowego w Krośnie pojawili się wszyscy oskarżeni wraz ze swoimi obrońcami. Adrian B., Krystian R. oraz Adrian R. są tymczasowo aresztowani. Oskar W. i Konrad S. odpowiadają z wolnej stopy. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym.
Czworo z oskarżonych przyznało się jedynie częściowo do stawianych im zarzutów, a jeden nie przyznał się do żadnego.
Oskar W. stwierdził, że podtrzymuje to, co wyjaśnił podczas postępowania przygotowawczego. Przyznał się do pobicia pokrzywdzonego, natomiast nie przyznał się do umieszczenia Dominika w części ładunkowej samochodu dostawczego. W swoich wyjaśnieniach przeprosił Dominika za to, co zrobił, że się przyłączył do tego zajścia. Stwierdził, że kierował nim alkohol i było to niepotrzebne. Zgodził się również odpowiadać na pytania stron.
Konrad S. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów, odmówił składania wyjaśnień, podtrzymał to, co mówił w trakcie postępowania przygotowawczego. Zgodził się odpowiadać jedynie na pytania swojej obrończyni. Oskarżony zaprzeczył, że komukolwiek zlecał pobicie Dominika, zlecał wywiezienie do lasu oraz żeby mu groził pozbawieniem życia.
Dzisiaj stwierdził, że przykro mu jest z tego powodu, co się stało Dominikowi, aczkolwiek nie miał na to wpływu.
Częściowo do postawionych zarzutów przyznał się Adrian B. Zgodził się odpowiadać na pytania swojego obrońcy oraz sądu. Podobnie jak w przypadku Oskara W. i Konrada S., sąd odczytał wcześniejsze wyjaśnienia Adriana B. Oskarżony przyznał się do "przemocowego" umieszczenia poszkodowanego w samochodzie dostawczym, nie przyznał się natomiast do kradzieży rozbójniczej telefonu i odzieży. Zaprzeczył by zadawał ciosy pałką teleskopową bądź drewnianymi listewkami. Uderzył go natomiast z otwartej ręki w twarz w trakcie "podróży do lasu" oraz później już w lesie. Nie był już jednak bity, jak był nagi. Potwierdził również, że pokrzywdzony był przez niego nagrywany telefonem, gdy ten był bez ubrania. Powodem takiego zachowania oskarżonego, miało być według Adriana B., oczernianie go i jego najbliższych przez poszkodowanego.
- W sumie chodziło w tym wszystkim o to, żeby Dominika przestraszyć, ale nie robić mu żadnej krzywdy, tylko pozostawić go gołego w lesie - wyjaśnił oskarżony podczas jednego z przesłuchań.
Dodał, że nagranie było wykonane na wypadek, gdyby w przyszłości chciał oskarżonych "zaczepiać".
Krystian R. również częściowo przyznał się do zarzutów i podtrzymał to, co powiedział podczas przesłuchań w trakcie postępowania przygotowawczego. Odpowiadał jedynie na pytania swojej obrończyni. Przyznał, że zna pokrzywdzonego od wielu lat i jak stwierdził, opowiadał różne rzeczy na jego temat.
Adrian R., który kierował samochodem dostawczym, także częściowo przyznał się do zarzutów z aktu oskarżenia. W sądzie zgodził się złożyć wyjaśnienia i odpowiadać na pytania stron, gdyż jak stwierdził, nie ma nic do ukrycia. Przyznał się do pozbawienia wolności Dominika. Stwierdził, że to, co się stało, było odwetem na nim i zostało to zaplanowane, w czym udział mieli wszyscy oskarżeni oprócz Oskara W., który tam był przypadkiem. Poszkodowany miał zostać zawieziony do lasu, rozebrany do naga i pozostawiony tam, by na piechotę wrócił do domu. Z kolei nagranie miało być gwarancją, że poszkodowany nie będzie już nigdy na nich wygadywał. W innym przypadku miało być upublicznione. Nie był natomiast zaplanowany żaden rozbój.
- Nie powinno mnie być dzisiaj w tym miejscu. Jest mi przykro, jest mi wstyd przed rodziną. Powinien być z nimi, a nie stać tutaj. To był szczeniacki występek powiedział dzisiaj w sądzie Adrian R.
Oskarżonym, którzy są tymczasowo aresztowani, grozi kara pozbawienia wolności do lat 15, a dwóm pozostałym kara pozbawienia wolności do lat 5.
Zanim jednak ruszył proces, sąd rozstrzygnął kwestię złożonego wniosku o wyłączenie jawności całego postępowania. Sędzia Piotr Wojtowicz nie uwzględnił tego wniosku, uznając, że cały sens i cel wymiaru sprawiedliwości przemawia za koniecznością transparentnego i publicznego procedowania procesu, w szczególności wyjaśnień oskarżonych. Sędzia natomiast postanowił wyłączyć jawność zeznań pokrzywdzonego Dominika.
Podczas pierwsza dnia rozprawy odtworzone zostało również nagranie z monitoringu, na którym widać jak mieszkaniec powiatu krośnieńskiego bity jest i kopany na stacji paliw w gminie Wojaszówka, a następnie umieszczany w przestrzeni bagażowej samochodu dostawczego.
Autor: Andrzej Józefczyk
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!