Fetor nie pozwala normalnie żyć
13 listopada, 2019Wiadomości / Rymanów
Zdecydowana większość mieszkańców Wróblika Szlacheckiego i Wróblika Królewskiego chce likwidacji zakładu utylizacyjnego we Wróbliku Szlacheckim.
W spotkaniu konsultacyjnym, które odbyło się 10 listopada uczestniczyło blisko 100 mieszkańców Wróblika Szlacheckiego i Wróblika Królewskiego, burmistrz Rymanowa Wojciech Farbaniec oraz przedstawiciele firmy: Robert Zdanowicz, dyrektor Farmutilu na południowo-wschodnią Polskę oraz kierownik zakładu we Wróbliku Szlacheckim.
Zakład utylizacyjny przy ul. Sicińskiej we Wróbliku Szlacheckim powstał w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Jego właścicielem była firma z Krakowa, później udziałowcem stała się gmina Rymanów razem z zakładem mięsnym Beef San z Sanoka. W zakładzie były utylizowane odpady poubojowe. Po upadku firmy, udziały dla gminy stały się zbędne i zakład został sprzedany. Obecnie jego właścicielem jest firma Farmutil ze Śmiłowa. Zakład utylizacyjny we Wróbliku Szlacheckim zajmuje się przetwarzaniem ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego co powoduje między innymi uciążliwości zapachowe.
Problemy z tym związane mieszkańcy zgłaszają od wielu lat. W 2016 r. rozpoczęły się spotkania władz gminy, radnych, sołtysów i mieszkańców z przedstawicielami firmy, na których domagali się likwidacji uciążliwości zapachowych poprzez remonty, modernizację zakładu, zmianę procesu technologicznego, a gdy nie będzie to spełnione, nawet zamknięcia zakładu. Za każdym razem przedstawiciele spółki oświadczali, że trwają prace nad modernizacją zakładu i wymianą starych urządzeń na nowe. Miało to sprawić, że zakład funkcjonuje prawidłowo a uciążliwości zapachowe wynikają z procesu technologicznego, który jest stosowany od początku istnienia zakładu. Historię spotkań, protokoły oraz formułowane wnioski przedstawił burmistrz Wojciech Farbaniec.
- Podczas jednego ze spotkań z zarządem spółki, prezes Farmutilu powiedział nam, że jeśli zakład będzie w dalszym ciągu tak uciążliwy, że nie da się wkoło żyć, to zostanie zlikwidowany. Teraz przyszedł czas, by sprawę doprowadzić do finału - powiedział burmistrz Wojciech Farbaniec.
Jak dodał burmistrz, mimo, iż kierownictwo zakładu sukcesywnie informowało, że poprawiana jest technologia przerobu, jednak problemy z fetorem nie zmniejszały się a stawały coraz bardziej uciążliwe dla mieszkańców Wróblika Szlacheckiego, Wróblika Królewskiego a także Haczowa.
- Zmagamy się z tym od wielu lat nie mając pomocy. Odór jest cały czas, a nasila się pod koniec tygodnia, kiedy nieczystości spuszczane są do rzeki Tabor. Nie można otworzyć okna, nie da się normalnie egzystować. Mieszkanie w takich warunkach staje się niemożliwe - mówił starszy mężczyzna. - Zapraszam wszystkich do mnie na weekend i wszyscy będą mogli zobaczyć co to znaczy smród - dodała mieszkanka ul. Kolejowej we Wróbliku Szlacheckim. - Nikt nie odpowiada na nasze interwencje ani nie oddzwania na podany nam numer telefonu. Jest on po prostu "martwy" - powiedział z kolei inny mężczyzna.
Zakład utylizacyjny przy ul. Sicińskiej we Wróbliku Szlacheckim
Dyrektor Robert Zdanowicz, po raz kolejny w imieniu spółki powtórzył, że podejmowane są kroki, by działalność zakładu dla mieszkańców nie była uciążliwa. - Reagujemy na wszystkie głosy, interwencje, jesteśmy na każdym spotkaniu. Spółka, która jest właścicielem zakładu we Wróbliku od 8 lat wymienia urządzenia, by zakład nie emitował uciążliwych zapachów. Zapewniam, że zrobiliśmy naprawdę bardzo dużo. Zakład oparty jest o bardzo starą technologię przetwarzania ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego. Mimo tego mogę powiedzieć dzisiaj, że całą linię produkcyjną "uzdrowiliśmy" - wymieniliśmy na nową. Byliśmy przekonani, że prace wpłyną na to, iż zakład nie będzie dla mieszkańców uciążliwy. Jednak sama linia produkcyjna to nie wszystko. Ważny jest też czynnik ludzki. Są sytuacje, że i człowiek może zawieść - stwierdził dyr. Robert Zdanowicz.
Jak dodał, spółka od 4 lata stara się o wybudowanie nowoczesnego zakładu w Leżachowie. Jeżeli uda się uzyskać wszelkie pozwolenia, to działalność zakładu we Wróbliku Szlacheckim zostanie zamknięta. - Póki co, ze względu na to, że obsługujemy wiele firm z tej części Podkarpacia, musi on funkcjonować - dodał Robert Zdanowicz.
Z informacjami o poczynionych inwestycjach nie zgodził się Jan Błażejowski, były kierownik zakładu we Wróbliku. Stwierdził, że praktycznie nic nie zostało wymienione. Powiedział o zaledwie kilku elementach, które są nowe. Danuta Ziemiańska przypomniała o wydarzeniu z 25 września br. Doszło wówczas do zrzutu ścieków do rzeki Tabor. - Kontrole wykazały, że do rzeki przedostało się wiele nieczystości. Były one gorsze od przemysłowych i komunalnych - mówiła Danuta Ziemiańska. - Niezapowiedziana, interwencyjna kontrola pracowników WIOŚ następnego dnia z samego rana nie stwierdziła nieczystości - ripostował Robert Zdanowicz.
W odpowiedzi Danuta Ziemiańska przedstawiła wyniki kontroli z WIOŚ po oględzinach fragmentu rzeki Tabor powyżej i poniżej wylotu kolektora zakładu utylizacyjnego we Wróbliku Szlacheckim wykonane 26 września. Wykazały one, że faktycznie woda i dno rzeki miały charakter naturalny. Woda była przejrzysta i nie stwierdzono nieprzyjemnych zapachów fermentacyjnych. Co innego pokazały natomiast badania próbek wody i ścieków pobranych przez policję 25 września. Zostały one przebadane przez Centralne Laboratorium Badawcze oddział w Rzeszowie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Ze sporządzonej oceny wynika, że pobrana próbka ścieków charakteryzowała się bardzo wysokimi wskaźnikami charakterystycznymi dla grupy zanieczyszczeń organicznych. Skład próbki ścieków nie odpowiadał parametrom wód opadowych. Stwierdzono bardzo intensywne zanieczyszczenie ścieków składnikami organicznymi, których poziomy znacznie przekraczają wartości dopuszczalne nawet dla ścieków przemysłowych i komunalnych. Potwierdzono szczególne zagrożenie dla środowiska wodnego w rejonie emisji ścieków. Badanie próbki wody powierzchniowej pobranej 3 metry przed wylotem kolektora zakładowego również wykazały intensywne zanieczyszczenie ściekami - odczytał wyniki burmistrz Wojciech Farbaniec.
Podczas ostatniego, wrześniowego spotkania ustalono, że zostaną przeprowadzone konsultacje społeczne dotyczące przyszłości zakładu. Odbyły się one 10 listopada. Pytanie brzmiało: "Czy jesteś za likwidacją zakładu utylizacyjnego Farmutil we Wróbliku Szlacheckim?".
W głosowaniu wzięło udział 93 mieszkańców obydwu Wróblików. Za likwidacją zakładu opowiedziało się 86 mieszkańców, 7 było przeciw. - Konsultacje i ich wynik będą podstawą do przedłożenia Radzie Miejskiej w Rymanowie na najbliższej sesji stanowiska, w którym Rada wystąpi do właściciela firmy o zaprzestanie działalności we Wróbliku Szlacheckim ze względu na występujące uciążliwości. Mamy jednak świadomość, że nie da się go zlikwidować z dnia na dzień - stwierdził burmistrz Wojciech Farbaniec.
Jak powiedział burmistrz, dalsze działania władz gminy będą zależały od tego, jak zachowa się właściciel firmy.
Zakład utylizacyjny przy ul. Sicińskiej we Wróbliku Szlacheckim powstał w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Jego właścicielem była firma z Krakowa, później udziałowcem stała się gmina Rymanów razem z zakładem mięsnym Beef San z Sanoka. W zakładzie były utylizowane odpady poubojowe. Po upadku firmy, udziały dla gminy stały się zbędne i zakład został sprzedany. Obecnie jego właścicielem jest firma Farmutil ze Śmiłowa. Zakład utylizacyjny we Wróbliku Szlacheckim zajmuje się przetwarzaniem ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego co powoduje między innymi uciążliwości zapachowe.
Problemy z tym związane mieszkańcy zgłaszają od wielu lat. W 2016 r. rozpoczęły się spotkania władz gminy, radnych, sołtysów i mieszkańców z przedstawicielami firmy, na których domagali się likwidacji uciążliwości zapachowych poprzez remonty, modernizację zakładu, zmianę procesu technologicznego, a gdy nie będzie to spełnione, nawet zamknięcia zakładu. Za każdym razem przedstawiciele spółki oświadczali, że trwają prace nad modernizacją zakładu i wymianą starych urządzeń na nowe. Miało to sprawić, że zakład funkcjonuje prawidłowo a uciążliwości zapachowe wynikają z procesu technologicznego, który jest stosowany od początku istnienia zakładu. Historię spotkań, protokoły oraz formułowane wnioski przedstawił burmistrz Wojciech Farbaniec.
- Podczas jednego ze spotkań z zarządem spółki, prezes Farmutilu powiedział nam, że jeśli zakład będzie w dalszym ciągu tak uciążliwy, że nie da się wkoło żyć, to zostanie zlikwidowany. Teraz przyszedł czas, by sprawę doprowadzić do finału - powiedział burmistrz Wojciech Farbaniec.
Jak dodał burmistrz, mimo, iż kierownictwo zakładu sukcesywnie informowało, że poprawiana jest technologia przerobu, jednak problemy z fetorem nie zmniejszały się a stawały coraz bardziej uciążliwe dla mieszkańców Wróblika Szlacheckiego, Wróblika Królewskiego a także Haczowa.
- Zmagamy się z tym od wielu lat nie mając pomocy. Odór jest cały czas, a nasila się pod koniec tygodnia, kiedy nieczystości spuszczane są do rzeki Tabor. Nie można otworzyć okna, nie da się normalnie egzystować. Mieszkanie w takich warunkach staje się niemożliwe - mówił starszy mężczyzna. - Zapraszam wszystkich do mnie na weekend i wszyscy będą mogli zobaczyć co to znaczy smród - dodała mieszkanka ul. Kolejowej we Wróbliku Szlacheckim. - Nikt nie odpowiada na nasze interwencje ani nie oddzwania na podany nam numer telefonu. Jest on po prostu "martwy" - powiedział z kolei inny mężczyzna.
Zakład utylizacyjny przy ul. Sicińskiej we Wróbliku Szlacheckim
Dyrektor Robert Zdanowicz, po raz kolejny w imieniu spółki powtórzył, że podejmowane są kroki, by działalność zakładu dla mieszkańców nie była uciążliwa. - Reagujemy na wszystkie głosy, interwencje, jesteśmy na każdym spotkaniu. Spółka, która jest właścicielem zakładu we Wróbliku od 8 lat wymienia urządzenia, by zakład nie emitował uciążliwych zapachów. Zapewniam, że zrobiliśmy naprawdę bardzo dużo. Zakład oparty jest o bardzo starą technologię przetwarzania ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego. Mimo tego mogę powiedzieć dzisiaj, że całą linię produkcyjną "uzdrowiliśmy" - wymieniliśmy na nową. Byliśmy przekonani, że prace wpłyną na to, iż zakład nie będzie dla mieszkańców uciążliwy. Jednak sama linia produkcyjna to nie wszystko. Ważny jest też czynnik ludzki. Są sytuacje, że i człowiek może zawieść - stwierdził dyr. Robert Zdanowicz.
Jak dodał, spółka od 4 lata stara się o wybudowanie nowoczesnego zakładu w Leżachowie. Jeżeli uda się uzyskać wszelkie pozwolenia, to działalność zakładu we Wróbliku Szlacheckim zostanie zamknięta. - Póki co, ze względu na to, że obsługujemy wiele firm z tej części Podkarpacia, musi on funkcjonować - dodał Robert Zdanowicz.
Z informacjami o poczynionych inwestycjach nie zgodził się Jan Błażejowski, były kierownik zakładu we Wróbliku. Stwierdził, że praktycznie nic nie zostało wymienione. Powiedział o zaledwie kilku elementach, które są nowe. Danuta Ziemiańska przypomniała o wydarzeniu z 25 września br. Doszło wówczas do zrzutu ścieków do rzeki Tabor. - Kontrole wykazały, że do rzeki przedostało się wiele nieczystości. Były one gorsze od przemysłowych i komunalnych - mówiła Danuta Ziemiańska. - Niezapowiedziana, interwencyjna kontrola pracowników WIOŚ następnego dnia z samego rana nie stwierdziła nieczystości - ripostował Robert Zdanowicz.
W odpowiedzi Danuta Ziemiańska przedstawiła wyniki kontroli z WIOŚ po oględzinach fragmentu rzeki Tabor powyżej i poniżej wylotu kolektora zakładu utylizacyjnego we Wróbliku Szlacheckim wykonane 26 września. Wykazały one, że faktycznie woda i dno rzeki miały charakter naturalny. Woda była przejrzysta i nie stwierdzono nieprzyjemnych zapachów fermentacyjnych. Co innego pokazały natomiast badania próbek wody i ścieków pobranych przez policję 25 września. Zostały one przebadane przez Centralne Laboratorium Badawcze oddział w Rzeszowie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Ze sporządzonej oceny wynika, że pobrana próbka ścieków charakteryzowała się bardzo wysokimi wskaźnikami charakterystycznymi dla grupy zanieczyszczeń organicznych. Skład próbki ścieków nie odpowiadał parametrom wód opadowych. Stwierdzono bardzo intensywne zanieczyszczenie ścieków składnikami organicznymi, których poziomy znacznie przekraczają wartości dopuszczalne nawet dla ścieków przemysłowych i komunalnych. Potwierdzono szczególne zagrożenie dla środowiska wodnego w rejonie emisji ścieków. Badanie próbki wody powierzchniowej pobranej 3 metry przed wylotem kolektora zakładowego również wykazały intensywne zanieczyszczenie ściekami - odczytał wyniki burmistrz Wojciech Farbaniec.
Podczas ostatniego, wrześniowego spotkania ustalono, że zostaną przeprowadzone konsultacje społeczne dotyczące przyszłości zakładu. Odbyły się one 10 listopada. Pytanie brzmiało: "Czy jesteś za likwidacją zakładu utylizacyjnego Farmutil we Wróbliku Szlacheckim?".
W głosowaniu wzięło udział 93 mieszkańców obydwu Wróblików. Za likwidacją zakładu opowiedziało się 86 mieszkańców, 7 było przeciw. - Konsultacje i ich wynik będą podstawą do przedłożenia Radzie Miejskiej w Rymanowie na najbliższej sesji stanowiska, w którym Rada wystąpi do właściciela firmy o zaprzestanie działalności we Wróbliku Szlacheckim ze względu na występujące uciążliwości. Mamy jednak świadomość, że nie da się go zlikwidować z dnia na dzień - stwierdził burmistrz Wojciech Farbaniec.
Jak powiedział burmistrz, dalsze działania władz gminy będą zależały od tego, jak zachowa się właściciel firmy.
Autor: /RED/
~Warszawiak_2
19-11-2019 17:13 30 92
~jan
15-11-2019 22:01 35 109
~Modlić się...
15-11-2019 19:49 29 79
~Pan Edzio
15-11-2019 12:50 36 87
~sicina
15-11-2019 12:24 34 106
~Warszawiak
14-11-2019 13:27 34 112
~Góral z Bieszczad
14-11-2019 11:24 34 102
~Krossno
13-11-2019 21:01 34 86