Proces mieszkańca gminy Chorkówka. Tajemnicze zniknięcie 270 złotych
21 września, 2020Wiadomości / Krosno
Dawid G. nie przyznał się do zarzutów z aktu oskarżenia
(fot. Andrzej Józefczyk)
W Sądzie Rejonowym w Krośnie rozpoczął się proces 28-letniego Dawida G. Prokuratura Rejonowa w Krośnie oskarżyła go o rozbój na przystanku autobusowym w Dukli i uderzenie w głowę dwóch mężczyzn w Draganowej.
Wydarzenia, które doprowadziły 28-letniego Dawida G. na ławę oskarżonych Sądu Rejonowego w Krośnie rozegrały się końcem lutego i na początku marca tego roku.
Proces rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. W pierwszym dniu procesu zarzuty z aktu oskarżenia odczytała prokurator Barbara Piotrowicz. Pierwszy z nich dotyczy dokonania rozboju 27 lutego na przystanku w Dukli.
- Używając siły fizycznej, poprzez zadawanie ciosów i kopnięć doprowadził 67-letnego mieszkańca gminy Dukla do stanu bezbronności i zabrał mu 270 zł - powiedziała prokurator Barbara Piotrowicz.
Ponadto 3 marca w Draganowej uderzył pięścią w twarz dwóch mieszkańców gminy Chorkówka. W jednym przypadku uderzenie zostało zakwalifikowane jako spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu, a w drugim naruszenie nietykalności cielesnej.
Oskarżony wyjaśnił, że 27 lutego przechodził przez rynek w Dukli. Tego dnia przyjechał do miasteczka na zakupy oraz aby coś zjeść. Idąc do apteki, na przystanku zauważył pokrzywdzonego. Był wtedy zdenerwowany. 28-letni mężczyzna wyjaśnił, że było to spowodowane ówczesną sytuacją rodzinną. Na pytanie sędziego Pawła Goneta odpowiedział, że tego dnia nie pił alkoholu, ani nie używał środków odurzających.
- Nie chciałem go uderzyć. Myślę, że żadna krzywda się panu nie stała - stwierdził oskarżony.
- Podjechałem wtedy pod sklep, wszcząłem jakąś awanturę, choć nie wiem o co mi chodziło - mówił oskarżony.
Jak dodał, jednego z mężczyzn chyba tylko odepchnął. Stwierdził też, iż wtedy również był zdenerwowany w związku z sytuacją rodzinną.
- Po chwili go puściłem i zacząłem odchodzić. Nie uderzyłem, ani nie kopnąłem tego mężczyzny, tylko go poszarpałem i nakrzyczałem na niego. Nie zabrałem mu też żadnych pieniędzy. Nie potrzebuję czyichś pieniędzy - stwierdził wówczas.
Na pytanie sędziego odpowiedział, że pieniądze papierowe tak przechowuje i nigdy nie zdarzyło mu się ich zgubić.
- Wyciągnąłem portfel, bo za kilka minut miał być bus i chciałem wyciągnąć pieniądze na bilet. Wtedy szybkim krokiem podszedł do mnie oskarżony, powiedział do mnie "ty gnoju, ja cię zabiję" i uderzył mnie w głowę i ramię. Gdy byłem uderzany, portfel trzymałem w ręce. Przewróciłem się i zamroczyło mnie, że nie wiedziałem przez chwilę, co się dzieje. Jak leżałem, to jeszcze mnie kopał - zeznał w sądzie pokrzywdzony.
- Nie myślałem wtedy, czy są w nim pieniądze, czy ich nie ma. O tym, że nie ma 270 zł zorientowałem się już w domu. Następnego dnia sprawę zgłosiłem na policji w Dukli - dodał mężczyzna.
Obrońcy oskarżonego dociekali, czy mieszkaniec gminy Dukla widział jak oskarżony zabiera mu pieniądze z portfela. - Nie widziałem tego. Pieniądze ostatni raz widziałem, gdy stałem na przystanku, jeszcze przed uderzeniem, a zorientowałem się, że ich nie mam dopiero w domu - przyznał 67-latek.
- Podpisałem je, bo rodzina oskarżonego prosiła mnie o to. Powiedzieli, że wtedy dostanie łagodniejszą karę - powiedział 67-letni mężczyzna.
Przyznał, że czytał treść przed podpisaniem i nie miał zastrzeżeń. Jest tam między innymi stwierdzenie, że pokrzywdzony nie widział, by sprawca podczas zdarzenia dokonał na jego szkodę zaboru 270 zł oraz, że nie posiada jakichkolwiek wiarygodnych podstaw do stwierdzenia, by oskarżony zabrał tą kwotę. W podpisanym dokumencie 67-letni mężczyzna zaprzeczył też, by zachowanie sprawcy wskazywało na rabunkowy charakter zdarzenia.
- Zamąciło mnie, zobaczyłem "gwiazdy", straciłem na chwilę równowagę, ale się nie przewróciłem. Słyszałem też, jak mówił w naszym kierunku z przekleństwem coś w rodzaju "ja wam k… dam króle", chyba mówił o "żółtych królach". Po chwili odszedł od nas, wsiadł do samochodu i odjechał z powrotem w kierunku Głojsc - stwierdził mieszkaniec gminy Chorkówka.
Dodał też, że napastnika widział pierwszy raz. Później przyjechała policja, a on trafił do szpitala na badania. W sądzie powiedział, że do tej pory odczuwa bóle głowy i domaga się zadośćuczynienia za to uderzenie. Drugi z zaatakowanych mężczyzn, 53-letni mieszkaniec gminy Chorkówka, potwierdził, że też został uderzony przez oskarżonego lekko z pięści.
- Nie wiem o co mu chodziło, powtarzał coś królach czy zającach. Potem wsiadł w samochód i odjechał. Był tylko sam - zeznał przed sądem 53-latek.
Oskarżony przeprosił obydwu mężczyzn za to, co się stało.
- Chciałam go przeprosić w imieniu syna. Wtedy zaproponował, że będzie wszystko w porządku, tylko domaga się zadośćuczynienia. Powiedział, że to, co zrobił syn każdemu może się zdarzyć, że nie chce, by ponosił surowej kary. Doszło do porozumienia i wypłaciliśmy żądaną kwotę - zeznała matka Dawida G.
Dodała również, że syn jak wracał z pracy za granicą, bardzo pomagał najbliższym, wspierał ich finansowo i to bardzo dużo. Jest też pewna, że syn nie zabrał tych pieniędzy.
- Miał swoje przy sobie i nie potrzebował komuś zabierać - dodała.
W Dukli i Draganowej
Śledztwo przeciwko młodemu mieszkańcowi gminy Chorkówka nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Krośnie. Zakończyło się ono skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Krośnie.Proces rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. W pierwszym dniu procesu zarzuty z aktu oskarżenia odczytała prokurator Barbara Piotrowicz. Pierwszy z nich dotyczy dokonania rozboju 27 lutego na przystanku w Dukli.
- Używając siły fizycznej, poprzez zadawanie ciosów i kopnięć doprowadził 67-letnego mieszkańca gminy Dukla do stanu bezbronności i zabrał mu 270 zł - powiedziała prokurator Barbara Piotrowicz.
Ponadto 3 marca w Draganowej uderzył pięścią w twarz dwóch mieszkańców gminy Chorkówka. W jednym przypadku uderzenie zostało zakwalifikowane jako spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu, a w drugim naruszenie nietykalności cielesnej.
Oskarżony wyjaśnia
Dawid G. nie przyznał się do popełnienia tych czynów. Zgodził się na składanie wyjaśnień przed sądem oraz odpowiadać na pytania sądu i swoich obrońców, adwokatów Konrada Moskala i Przemysława Fedko.Oskarżony wyjaśnił, że 27 lutego przechodził przez rynek w Dukli. Tego dnia przyjechał do miasteczka na zakupy oraz aby coś zjeść. Idąc do apteki, na przystanku zauważył pokrzywdzonego. Był wtedy zdenerwowany. 28-letni mężczyzna wyjaśnił, że było to spowodowane ówczesną sytuacją rodzinną. Na pytanie sędziego Pawła Goneta odpowiedział, że tego dnia nie pił alkoholu, ani nie używał środków odurzających.
Nieumyślne uderzenie
- Nie wiem w jakim celu podszedłem do tego pana i wtedy go nieumyślnie uderzyłem, chyba w twarz. Było to z otwartej dłoni i delikatnie. Nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co było dalej, ale podkreślam, że żadnych pieniędzy temu panu nie zabrałem. Jestem o tym święcie przekonany. Później chyba podbiegł jakiś mężczyzna, a ja odszedłem i wróciłem samochodem do domu - wyjaśnił w sądzie Dawid G.Przeprosiny
Oskarżony przeprosił też 67-letniego mieszkańca gminy Dukla za to, co mu zrobił.- Nie chciałem go uderzyć. Myślę, że żadna krzywda się panu nie stała - stwierdził oskarżony.
Awantura przy sklepie
W przypadku pobicia w Draganowej wyjaśnił, do niczego zasadniczo nie doszło.- Podjechałem wtedy pod sklep, wszcząłem jakąś awanturę, choć nie wiem o co mi chodziło - mówił oskarżony.
Jak dodał, jednego z mężczyzn chyba tylko odepchnął. Stwierdził też, iż wtedy również był zdenerwowany w związku z sytuacją rodzinną.
Szarpanina na przystanku
Po zakończeniu wyjaśnień sędzia Paweł Gonet odczytał oskarżonemu co mówił podczas przesłuchań w trakcie śledztwa. Wcześniej wyjaśnił, że na przystanku mężczyzna coś mu powiedział obraźliwego i Dawid G. podszedł wtedy do niego, zaczął nim szarpać i coś wykrzykiwać w jego kierunku.- Po chwili go puściłem i zacząłem odchodzić. Nie uderzyłem, ani nie kopnąłem tego mężczyzny, tylko go poszarpałem i nakrzyczałem na niego. Nie zabrałem mu też żadnych pieniędzy. Nie potrzebuję czyichś pieniędzy - stwierdził wówczas.
Zeznaje pokrzywdzony
67-letni mieszkaniec gminy Dukla potwierdził, że 27 lutego do Dukli przyjechał około godziny 13. Pozałatwiał sprawy w bankach, zrobił zakupy w sklepie i przed 15 był na przystanku autobusowym. 270 złotych, które mu pozostały, miał w portfelu, ale nie w przegródkach, tylko luzem. Portfel miał w wewnętrznej kieszeni kurtki. Na przystanku było dość dużo osób, ale mężczyzna stał sam między apteką a sklepem.Na pytanie sędziego odpowiedział, że pieniądze papierowe tak przechowuje i nigdy nie zdarzyło mu się ich zgubić.
- Wyciągnąłem portfel, bo za kilka minut miał być bus i chciałem wyciągnąć pieniądze na bilet. Wtedy szybkim krokiem podszedł do mnie oskarżony, powiedział do mnie "ty gnoju, ja cię zabiję" i uderzył mnie w głowę i ramię. Gdy byłem uderzany, portfel trzymałem w ręce. Przewróciłem się i zamroczyło mnie, że nie wiedziałem przez chwilę, co się dzieje. Jak leżałem, to jeszcze mnie kopał - zeznał w sądzie pokrzywdzony.
Co z pieniędzmi z portfela?
Poszkodowanemu udało się samemu wstać i pozbierać do reklamówki rzeczy, które się rozsypały, gdy się przewrócił. Podniósł też portfel, wsadził go do kieszeni i wsiadł do busa.- Nie myślałem wtedy, czy są w nim pieniądze, czy ich nie ma. O tym, że nie ma 270 zł zorientowałem się już w domu. Następnego dnia sprawę zgłosiłem na policji w Dukli - dodał mężczyzna.
Obrońcy oskarżonego dociekali, czy mieszkaniec gminy Dukla widział jak oskarżony zabiera mu pieniądze z portfela. - Nie widziałem tego. Pieniądze ostatni raz widziałem, gdy stałem na przystanku, jeszcze przed uderzeniem, a zorientowałem się, że ich nie mam dopiero w domu - przyznał 67-latek.
Przebaczenie i zadośćuczynienie
Poszkodowany mężczyzna powiedział, że ma do oskarżonego pretensje o to, co robił, ale nie jest mściwy i mu przebaczył. Przyznał też, że dostał od rodziny Dawida G. zadośćuczynienie i nie ma już żadnych roszczeń. Na tę okoliczność podpisane zostało "pojednanie".- Podpisałem je, bo rodzina oskarżonego prosiła mnie o to. Powiedzieli, że wtedy dostanie łagodniejszą karę - powiedział 67-letni mężczyzna.
Przyznał, że czytał treść przed podpisaniem i nie miał zastrzeżeń. Jest tam między innymi stwierdzenie, że pokrzywdzony nie widział, by sprawca podczas zdarzenia dokonał na jego szkodę zaboru 270 zł oraz, że nie posiada jakichkolwiek wiarygodnych podstaw do stwierdzenia, by oskarżony zabrał tą kwotę. W podpisanym dokumencie 67-letni mężczyzna zaprzeczył też, by zachowanie sprawcy wskazywało na rabunkowy charakter zdarzenia.
Pobicie w Draganowej
63-letni mieszkaniec gminy Chorkówka potwierdził, że 3 marca br., gdy stał ze swoim znajomym w pobliżu sklepu w Draganowej, od strony Głojsc podjechał samochód osobowy. Wyszedł z niego młody mężczyzna i znienacka uderzył 63-latka pięścią w głowę.- Zamąciło mnie, zobaczyłem "gwiazdy", straciłem na chwilę równowagę, ale się nie przewróciłem. Słyszałem też, jak mówił w naszym kierunku z przekleństwem coś w rodzaju "ja wam k… dam króle", chyba mówił o "żółtych królach". Po chwili odszedł od nas, wsiadł do samochodu i odjechał z powrotem w kierunku Głojsc - stwierdził mieszkaniec gminy Chorkówka.
Dodał też, że napastnika widział pierwszy raz. Później przyjechała policja, a on trafił do szpitala na badania. W sądzie powiedział, że do tej pory odczuwa bóle głowy i domaga się zadośćuczynienia za to uderzenie. Drugi z zaatakowanych mężczyzn, 53-letni mieszkaniec gminy Chorkówka, potwierdził, że też został uderzony przez oskarżonego lekko z pięści.
- Nie wiem o co mu chodziło, powtarzał coś królach czy zającach. Potem wsiadł w samochód i odjechał. Był tylko sam - zeznał przed sądem 53-latek.
Oskarżony przeprosił obydwu mężczyzn za to, co się stało.
Przeprosiny w imieniu syna
Matka oskarżonego potwierdziła, że po tym, co się stało pojechała do gminy Dukla, by porozmawiać z pokrzywdzonym.- Chciałam go przeprosić w imieniu syna. Wtedy zaproponował, że będzie wszystko w porządku, tylko domaga się zadośćuczynienia. Powiedział, że to, co zrobił syn każdemu może się zdarzyć, że nie chce, by ponosił surowej kary. Doszło do porozumienia i wypłaciliśmy żądaną kwotę - zeznała matka Dawida G.
Dodała również, że syn jak wracał z pracy za granicą, bardzo pomagał najbliższym, wspierał ich finansowo i to bardzo dużo. Jest też pewna, że syn nie zabrał tych pieniędzy.
- Miał swoje przy sobie i nie potrzebował komuś zabierać - dodała.
Oskarżony w areszcie
28-latek przebywa w tymczasowym areszcie. Dotychczas nie był karany sądownie. Za dokonanie rozboju grozi mu kara pozbawienia wolności od lat 2 do 12, za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu do 2 lat, a za naruszenie nietykalności cielesnej do 1 roku pozbawienia wolności.Autor: Andrzej Józefczyk
~Sprawiedliwy
24-09-2020 00:44 7 29
~Ekspert
23-09-2020 08:45 4 28
Nie odczuwa skrupułów, w jego mniemaniu nic złego się nie wydarzyło (przecież było z otwartej dłoni i lekko).
Nie ukradł bo przecież ma swoje - więc zachodzi możliwość że gdyby nie miał, zrobiłby wszystko aby je zdobyć.
Wszystko zrzuca na sytuacje rodzinne - albo podpowiada mu oskarżony albo jest na tyle inteligentny że wie o możliwości obniżenia kary.
Proponował bym obserwować tego młodego człowieka.
~chore
22-09-2020 22:33 7 27
"w ten dzień nie piłem alkoholu i nie zazywalem narkotyków "aha.to nie mam pytań.
~QWERTY
22-09-2020 20:52 8 39
~Bez znieczulenia
22-09-2020 12:41 5 41
~Xxxx
22-09-2020 07:25 5 33