Proces o znęcanie się nad psem. Co powiedziała biegła weterynarz?
06 grudnia, 2021Wiadomości / Krosno / Miejsce Piastowe
(fot. Andrzej Józefczyk)
54-letni mieszkaniec gminy Miejsce Piastowe został oskarżony przez prokuraturę o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psem. Proces toczy się w Sądzie Rejonowym w Krośnie.
54-letni mieszkaniec gminy Miejsce Piastowe został oskarżony przez prokuraturę o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psem. Proces toczy się w Sądzie Rejonowym w Krośnie.
2 lutego br. inspektorzy OTOZ Animals z Krosna po interwencji w Głowience przejęli opiekę ponad trzyletnim owczarkiem niemieckim Nero. Pies trafił pod opiekę Przychodni Weterynaryjnej PIRANIA w Potoku. Na pomagam.pl uruchomiona została zbiórka pieniędzy na leczenie i zakup specjalistycznej karmy. Na wiosnę pies opuścił lecznicę i trafił do domu tymczasowego. Jednak Nero do końca życia będzie musiał być pod opieką lekarską. Z czworonogiem pracuje także behawiorysta.
Przeciwko 54-letniemu mieszkańcowi gminy Miejsce Piastowe skierowany został do Sądu Rejonowego w Krośnie akt oskarżenia. 54-latek został oskarżony o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad czworonogiem.
Na rozprawie, która odbyła się 6 grudnia zeznawała biegła lekarz weterynarii z Krosna, która wydawała opinię w tej sprawie. Po zapoznaniu się z aktami sprawy, zdjęciami, zeznaniami świadków oraz dokumentacją lekarsko-weterynaryjną stwierdziła wyniszczenie organizmu zwierzęcia. Badania potwierdziły anemię u czworonoga. Pies na znacznej części ciała nie miał sierści, widoczne były liczne strupy, przełysienia wokół oczu, na pysku. Było to spowodowane nużeńcem oraz zmianami drożdżycowymi.
Biegła lekarz weterynarz wyjaśniła, że nużeniec jest przewlekłym pasożytem, który zajmuje całą skórę. Regularne kąpiele lecznicze przy użyciu specjalnych środków oraz terapia dodatkowa (leki pasożytnicze podawane doustnie oraz antybiotyk kojący skórę), które zostały zaordynowane przez weterynarza były bardzo wskazane.
- Na pewno zwykły szampon pielęgnacyjny nie usunie przyczyny. Efekty takich zabiegów widoczne są najwcześniej po około jednym miesiącu, a zdarza się, że kuracja musi trwać pół roku - stwierdziła biegła lekarz weterynarz.
Powiedziała też, że w momencie zachorowania na nużeńca, zaczyna się też anemia i zwierzę powinno ono dostawać wtedy większą ilość pokarmu wysokokalorycznego. Odpowiednie odżywianie trzeba ustalić z weterynarzem.
- W przypadku Nera odżywianie nie było prawidłowe - powiedziała biegła.
Pierwsza faza choroby trwa około dwóch tygodni, związana jest z utratą sierści w okolicy głowy. Potem przechodzi to na łapy i dalej następuje całkowita utrata sierści na bokach, kręgosłupie i ogonie. Może to trwać około dwóch miesięcy. W czasie choroby pies czuje, jakby go coś "paliło", ma zaczerwienienia, drapie się, ociera się o przedmioty, dochodzi też do samookaleczeń, gdyż próbuje sobie pomóc.
- Mówiąc o zdarzeniu z Głowienki, pies miał już tzw. skórę słoniowatą. Oznacza to, że w skórze zgromadziła się już taka ilość pasożytów powodująca wyniszczenie tkanki podskórnej. Choroba mogła się rozwijać od około 3 miesięcy - powiedziała weterynarz.
Po około miesiącu, jeżeli nie podejmie się leczenia, zaczyna dochodzić do utraty wagi, która może się wahać w granicach 5-8 procent.
Nero powinien ważyć między 36 a 42 kg.
- W jego przypadku niedowaga wynosiła aż od 11 do 13 procent. Wpływ na to miała choroba, anemia, niedożywienie - zaznaczyła biegła weterynarz.
Stwierdziła również, że leczenie nużeńca jest dość kosztowne i długie, nawet do pół roku. Na początku koszt może się wahać w granicach 50-100 zł dziennie.
- Jednak nie zdarzyło mi się, żeby właściciel psa odmówił leczenia ze względu na koszty. Jeśli były jakieś problemy, to pytali się, czy można zwrócić się o pomoc do urzędu gminy. Miałam sytuacje, że część kosztów pokrywały gminy Korczyna, Iwonicz-Zdrój, Jedlicze, a także na przykład OTOZ Animals - powiedziała biegła.
Pies przy tego typu chorobie musi również być przetrzymywany w odpowiednich warunkach. Między innymi ma mieć czyste posłanie, nie może być wystawiony na warunki atmosferyczne.
- Tutaj warunki przetrzymywania psa były niedopuszczalne. Powodowało to zaostrzenie procesu chorobowego - dodała weterynarz.
Po przesłuchaniu biegłej, przewód sądowy został zamknięty i rozpoczęły się mowy końcowe stron.
Adwokat Monika Czekańska z Kancelarii Adwokackiej w Krośnie reprezentująca OTOZ Animals w Krośnie zażądała dla 54-letniego mężczyzny karę 1 roku bezwzględnego pozbawienia wolności bądź 1 roku z warunkowym zawieszeniem na okres 3 lat, zakaz posiadania wszelkich zwierząt na okres 15 lat, orzeczenia od oskarżonego na rzecz OTOZ Animals w Krośnie nawiązki w wysokości 20 tys. zł, zasądzenie na rzecz OTOZ Animals w Krośnie 12,5 tys. zł tytułem kosztów leczenia psa na podstawie przedłożonej faktury.
- Gdyby właściciel Nero nie zaniechał pewnych obowiązków, które na nim ciążyły to do takiej sytuacji nigdy by nie doszło. Pies nie zostałby doprowadzony do stanu agonalnego. Dopiero obca osoba zainteresowała się jego losem i zaalarmowała inspektorów OTOZ Animals. Gdyby nie to, istniało duże prawdopodobieństwo, że pies mógłby paść. Materiał dowodowy wykazał, że oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem - powiedziała Monika Czekańska.
Pełnomocniczka zaznaczyła też, że zaproponowany okres 3 lat próby pozwoli oskarżonemu uświadomić sobie, jak wielką krzywdę wyrządził zwierzęciu oraz, że biorąc do domu szczeniaka decyduje się na pewne obowiązki względem zwierzęcia.
- Wymiar kary nie powinien mieć wyłącznie charakteru symbolicznego - dodała Monika Czekańska.
Obrońca oskarżonego, adwokat Zbigniew Szczepan stwierdził, że wystąpienie pełnomocniczki OTOZ Animals było w sposób zdecydowany przejaskrawione jeśli idzie o stan faktyczny tej sprawy.
- W żadnym przypadku nie można się zgodzić z tym, że mamy tutaj do czynienia ze znęcaniem się ze szczególnym okrucieństwem. Winę, jaką można byłoby przyjąć to brak zapewnienia psu właściwego leczenia, gdy ten zachorował, czyli zaniechanie - mówił adwokat Zbigniew Szczepan.
Dodał też, że pies miał zapewnioną możliwość wybiegu, był trzymany okresowo w kojcu.
Zdaniem obrońcy zasądzenie odszkodowania od mężczyzny nie ma jakichkolwiek podstaw.
- Oskarżony zrzekł się praw opieki nad psem 2 lutego 2021 r. Jest to umowa cywilno-prawna dwustronna. Skoro 2 lutego, na sugestię OTOZ Animals, zrzekł się własności psa, to wszelkie obowiązki od tamtego czasu spoczywają już na drugiej stronie umowy. Wszelkie wyliczenia dotyczące kosztów leczenia nie mają więc już żadnego znaczenia dla sprawy - argumentował adwokat Zbigniew Szczepan.
Stwierdził także, iż została zorganizowana specjalna zbiórka na leczenie Nero i zebrano ponad 40 tys. zł, więc OTOZ Animals nie powinien mieć roszczeń w tym zakresie.
Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony jeszcze w tym tygodniu.
2 lutego br. inspektorzy OTOZ Animals z Krosna po interwencji w Głowience przejęli opiekę ponad trzyletnim owczarkiem niemieckim Nero. Pies trafił pod opiekę Przychodni Weterynaryjnej PIRANIA w Potoku. Na pomagam.pl uruchomiona została zbiórka pieniędzy na leczenie i zakup specjalistycznej karmy. Na wiosnę pies opuścił lecznicę i trafił do domu tymczasowego. Jednak Nero do końca życia będzie musiał być pod opieką lekarską. Z czworonogiem pracuje także behawiorysta.
Przeciwko 54-letniemu mieszkańcowi gminy Miejsce Piastowe skierowany został do Sądu Rejonowego w Krośnie akt oskarżenia. 54-latek został oskarżony o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad czworonogiem.
Na rozprawie, która odbyła się 6 grudnia zeznawała biegła lekarz weterynarii z Krosna, która wydawała opinię w tej sprawie. Po zapoznaniu się z aktami sprawy, zdjęciami, zeznaniami świadków oraz dokumentacją lekarsko-weterynaryjną stwierdziła wyniszczenie organizmu zwierzęcia. Badania potwierdziły anemię u czworonoga. Pies na znacznej części ciała nie miał sierści, widoczne były liczne strupy, przełysienia wokół oczu, na pysku. Było to spowodowane nużeńcem oraz zmianami drożdżycowymi.
Biegła lekarz weterynarz wyjaśniła, że nużeniec jest przewlekłym pasożytem, który zajmuje całą skórę. Regularne kąpiele lecznicze przy użyciu specjalnych środków oraz terapia dodatkowa (leki pasożytnicze podawane doustnie oraz antybiotyk kojący skórę), które zostały zaordynowane przez weterynarza były bardzo wskazane.
- Na pewno zwykły szampon pielęgnacyjny nie usunie przyczyny. Efekty takich zabiegów widoczne są najwcześniej po około jednym miesiącu, a zdarza się, że kuracja musi trwać pół roku - stwierdziła biegła lekarz weterynarz.
Powiedziała też, że w momencie zachorowania na nużeńca, zaczyna się też anemia i zwierzę powinno ono dostawać wtedy większą ilość pokarmu wysokokalorycznego. Odpowiednie odżywianie trzeba ustalić z weterynarzem.
- W przypadku Nera odżywianie nie było prawidłowe - powiedziała biegła.
Pierwsza faza choroby trwa około dwóch tygodni, związana jest z utratą sierści w okolicy głowy. Potem przechodzi to na łapy i dalej następuje całkowita utrata sierści na bokach, kręgosłupie i ogonie. Może to trwać około dwóch miesięcy. W czasie choroby pies czuje, jakby go coś "paliło", ma zaczerwienienia, drapie się, ociera się o przedmioty, dochodzi też do samookaleczeń, gdyż próbuje sobie pomóc.
- Mówiąc o zdarzeniu z Głowienki, pies miał już tzw. skórę słoniowatą. Oznacza to, że w skórze zgromadziła się już taka ilość pasożytów powodująca wyniszczenie tkanki podskórnej. Choroba mogła się rozwijać od około 3 miesięcy - powiedziała weterynarz.
Po około miesiącu, jeżeli nie podejmie się leczenia, zaczyna dochodzić do utraty wagi, która może się wahać w granicach 5-8 procent.
Nero powinien ważyć między 36 a 42 kg.
- W jego przypadku niedowaga wynosiła aż od 11 do 13 procent. Wpływ na to miała choroba, anemia, niedożywienie - zaznaczyła biegła weterynarz.
Stwierdziła również, że leczenie nużeńca jest dość kosztowne i długie, nawet do pół roku. Na początku koszt może się wahać w granicach 50-100 zł dziennie.
- Jednak nie zdarzyło mi się, żeby właściciel psa odmówił leczenia ze względu na koszty. Jeśli były jakieś problemy, to pytali się, czy można zwrócić się o pomoc do urzędu gminy. Miałam sytuacje, że część kosztów pokrywały gminy Korczyna, Iwonicz-Zdrój, Jedlicze, a także na przykład OTOZ Animals - powiedziała biegła.
Pies przy tego typu chorobie musi również być przetrzymywany w odpowiednich warunkach. Między innymi ma mieć czyste posłanie, nie może być wystawiony na warunki atmosferyczne.
- Tutaj warunki przetrzymywania psa były niedopuszczalne. Powodowało to zaostrzenie procesu chorobowego - dodała weterynarz.
Po przesłuchaniu biegłej, przewód sądowy został zamknięty i rozpoczęły się mowy końcowe stron.
Adwokat Monika Czekańska z Kancelarii Adwokackiej w Krośnie reprezentująca OTOZ Animals w Krośnie zażądała dla 54-letniego mężczyzny karę 1 roku bezwzględnego pozbawienia wolności bądź 1 roku z warunkowym zawieszeniem na okres 3 lat, zakaz posiadania wszelkich zwierząt na okres 15 lat, orzeczenia od oskarżonego na rzecz OTOZ Animals w Krośnie nawiązki w wysokości 20 tys. zł, zasądzenie na rzecz OTOZ Animals w Krośnie 12,5 tys. zł tytułem kosztów leczenia psa na podstawie przedłożonej faktury.
- Gdyby właściciel Nero nie zaniechał pewnych obowiązków, które na nim ciążyły to do takiej sytuacji nigdy by nie doszło. Pies nie zostałby doprowadzony do stanu agonalnego. Dopiero obca osoba zainteresowała się jego losem i zaalarmowała inspektorów OTOZ Animals. Gdyby nie to, istniało duże prawdopodobieństwo, że pies mógłby paść. Materiał dowodowy wykazał, że oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem - powiedziała Monika Czekańska.
Pełnomocniczka zaznaczyła też, że zaproponowany okres 3 lat próby pozwoli oskarżonemu uświadomić sobie, jak wielką krzywdę wyrządził zwierzęciu oraz, że biorąc do domu szczeniaka decyduje się na pewne obowiązki względem zwierzęcia.
- Wymiar kary nie powinien mieć wyłącznie charakteru symbolicznego - dodała Monika Czekańska.
Obrońca oskarżonego, adwokat Zbigniew Szczepan stwierdził, że wystąpienie pełnomocniczki OTOZ Animals było w sposób zdecydowany przejaskrawione jeśli idzie o stan faktyczny tej sprawy.
- W żadnym przypadku nie można się zgodzić z tym, że mamy tutaj do czynienia ze znęcaniem się ze szczególnym okrucieństwem. Winę, jaką można byłoby przyjąć to brak zapewnienia psu właściwego leczenia, gdy ten zachorował, czyli zaniechanie - mówił adwokat Zbigniew Szczepan.
Dodał też, że pies miał zapewnioną możliwość wybiegu, był trzymany okresowo w kojcu.
Zdaniem obrońcy zasądzenie odszkodowania od mężczyzny nie ma jakichkolwiek podstaw.
- Oskarżony zrzekł się praw opieki nad psem 2 lutego 2021 r. Jest to umowa cywilno-prawna dwustronna. Skoro 2 lutego, na sugestię OTOZ Animals, zrzekł się własności psa, to wszelkie obowiązki od tamtego czasu spoczywają już na drugiej stronie umowy. Wszelkie wyliczenia dotyczące kosztów leczenia nie mają więc już żadnego znaczenia dla sprawy - argumentował adwokat Zbigniew Szczepan.
Stwierdził także, iż została zorganizowana specjalna zbiórka na leczenie Nero i zebrano ponad 40 tys. zł, więc OTOZ Animals nie powinien mieć roszczeń w tym zakresie.
Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony jeszcze w tym tygodniu.
Autor: Andrzej Józefczyk
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!