54-latka straciła 190 tys. zł
27 kwietnia, 2023Podkarpacie
(fot. zdjęcie ilsutracyjne)
Mieszkanka Stalowej Woli uwierzyła fałszywemu pracownikowi banku w historię o zagrożonych środkach finansowych na jej koncie, przez co straciła blisko 190 tysięcy złotych.
Oszuści wymyślają coraz to nowsze pomysły na wyłudzanie pieniędzy. Wśród oszustów popularna stała się metoda z wykorzystywaniem kodu BLIK, w której przestępca podaje się za znajomego w potrzebie i prosi o szybką pożyczkę poprzez wygenerowanie kodu do płatności. Inną metodą jest podszywanie się pod pracownika banku i przekonywanie swoich ofiar o tym, że środki na ich koncie są zagrożone, a w celu ich ochrony, należy je wypłacić i ulokować na innym "bezpiecznym koncie". W taki właśnie sposób ofiarą przestępstwa padła 54-letnia mieszkanka Stalowej Woli.
Na telefon 54-latki zadzwonił mężczyzna, który podawał się za konsultanta z banku. Fałszywy pracownik zaczął wmawiać swojej rozmówczyni, że doszło do "wycieku jej danych osobowych" i ktoś złożył w jej imieniu wniosek o kredyt. Oszust nakazał jej pojechać do banku i potwierdzić informacje, dodając, że jeżeli pracownicy jej tego nie potwierdzą oznacza to, że również są uwikłani w ten proceder.
Kobieta chcąc ratować zgromadzone oszczędności, wykonała instrukcje przekazane przez oszusta. Pojechała do banku, gdzie uzyskała informację, że nikt nie próbował zaciągać kredytu na jej dane, mimo to wypłaciła pieniądze znajdujące się na koncie. Następnie, zgodnie ze wskazówkami, wpłacała je we wpłatomacie na kody BLIK podane przez przestępcę. Przekazała w ten sposób pieniądze w kwocie 68 tysięcy złotych. Kobieta wierzyła, że w ten sposób ochroni swoje pieniądze.
50-latka oszukana na "amerykańskiego żołnierza". Straciła 100 tys. zł
Tym bardziej, że w trakcie rozmowy telefonicznej z rzekomym pracownikiem banku, włączył się do niej również inny mężczyzna, który przedstawił się jako zastępca prokuratora rejonowego. Kolejny oszust podał swoje dane i przekazał, że prowadzone jest śledztwo w sprawie wyłudzeń kredytów i wycieków danych osobowych. Prosił o nieprzekazywanie tych informacji nikomu, gdyż jest to tajne.
Następnego dnia z kobietą skontaktował się ponownie oszust i wmówił jej, że aby udowodnić oszustwo pracowników banku, musi wziąć kredyt. Pokrzywdzona ostatecznie zaciągnęła dwa kredyty w łącznej wysokości 130 tysięcy złotych. Wszystkie pieniądze wpłaciła we wpłatomacie na konto podane przez przestępcę i zatwierdzając je podawanymi przez niego kodami BLIK.
Po wszystkim kobieta miała oczekiwać na ponowny kontakt z konsultantem. Kiedy nikt już nie zadzwonił, skontaktowała się z prokuraturą, z której rzekomo miał się z nią kontaktować zastępca prokuratora. Wówczas w rozmowie dowiedziała się, że najprawdopodobniej padła ofiarą oszustwa.
Apelujemy o ostrożność i przypominamy, że pracownik banku nigdy nie poprosi o wpłacenie pieniędzy na inne konto bankowe. W przypadku podejrzanych telefonów rozłącz się i zweryfikuj informację - zadzwoń do banku lub udaj się do najbliższej placówki!
Na telefon 54-latki zadzwonił mężczyzna, który podawał się za konsultanta z banku. Fałszywy pracownik zaczął wmawiać swojej rozmówczyni, że doszło do "wycieku jej danych osobowych" i ktoś złożył w jej imieniu wniosek o kredyt. Oszust nakazał jej pojechać do banku i potwierdzić informacje, dodając, że jeżeli pracownicy jej tego nie potwierdzą oznacza to, że również są uwikłani w ten proceder.
Kobieta chcąc ratować zgromadzone oszczędności, wykonała instrukcje przekazane przez oszusta. Pojechała do banku, gdzie uzyskała informację, że nikt nie próbował zaciągać kredytu na jej dane, mimo to wypłaciła pieniądze znajdujące się na koncie. Następnie, zgodnie ze wskazówkami, wpłacała je we wpłatomacie na kody BLIK podane przez przestępcę. Przekazała w ten sposób pieniądze w kwocie 68 tysięcy złotych. Kobieta wierzyła, że w ten sposób ochroni swoje pieniądze.
50-latka oszukana na "amerykańskiego żołnierza". Straciła 100 tys. zł
Tym bardziej, że w trakcie rozmowy telefonicznej z rzekomym pracownikiem banku, włączył się do niej również inny mężczyzna, który przedstawił się jako zastępca prokuratora rejonowego. Kolejny oszust podał swoje dane i przekazał, że prowadzone jest śledztwo w sprawie wyłudzeń kredytów i wycieków danych osobowych. Prosił o nieprzekazywanie tych informacji nikomu, gdyż jest to tajne.
Następnego dnia z kobietą skontaktował się ponownie oszust i wmówił jej, że aby udowodnić oszustwo pracowników banku, musi wziąć kredyt. Pokrzywdzona ostatecznie zaciągnęła dwa kredyty w łącznej wysokości 130 tysięcy złotych. Wszystkie pieniądze wpłaciła we wpłatomacie na konto podane przez przestępcę i zatwierdzając je podawanymi przez niego kodami BLIK.
Po wszystkim kobieta miała oczekiwać na ponowny kontakt z konsultantem. Kiedy nikt już nie zadzwonił, skontaktowała się z prokuraturą, z której rzekomo miał się z nią kontaktować zastępca prokuratora. Wówczas w rozmowie dowiedziała się, że najprawdopodobniej padła ofiarą oszustwa.
Apelujemy o ostrożność i przypominamy, że pracownik banku nigdy nie poprosi o wpłacenie pieniędzy na inne konto bankowe. W przypadku podejrzanych telefonów rozłącz się i zweryfikuj informację - zadzwoń do banku lub udaj się do najbliższej placówki!
Źródło: KPP Stalowa Wola
~paraN01a
27-04-2023 19:17 11 16