"Wróblik jest znany jako gnojowisko". Mieszkańcy protestują
10 grudnia, 2024Wiadomości / Rymanów
Protestujący mieszkańcy gminy Rymanów nie odpuszczają - domagają się stanowczych działań przeciwko reaktywacji zakładu utylizacyjnego we Wróbliku Szlacheckim.
Dzisiaj (10 grudnia) w sali narad Urzędu Miejskiego w Rymanowie odbyło się spotkanie władz gminy z mieszkańcami, którzy sprzeciwiają się możliwemu wznowieniu działalności zakładu utylizacji odpadów Farmutil we Wróbliku Szlacheckim.
W spotkaniu wzięli udział burmistrz Grzegorz Wołczański, przewodniczący Rady Miejskiej Józef Kijowski, zastępca burmistrza Beata Suwała-Szczechowska oraz radni. Licznie zgromadzeni mieszkańcy z Wróblika Szlacheckiego, Wróblika Królewskiego, Milczy, a także Widacza i Haczowa, wyrazili swoje niezadowolenie i zaniepokojenie.
Zakład Farmutil, który od roku pozostaje zamknięty, w przeszłości generował poważne problemy dla okolicznych mieszkańców. Intensywny i nieprzyjemny zapach, szczególnie uciążliwy w okresie letnim, uniemożliwiał codzienne funkcjonowanie i był przyczyną wielu skarg. Choć od zamknięcia zakładu minął już rok, mieszkańcy obawiają się jego reaktywacji. Wskazują także, że planowana w pobliżu budowa oczyszczalni ścieków może stać się dodatkowym zagrożeniem dla środowiska, jeśli działalność zakładu zostanie wznowiona.
Na początku spotkania głos zabrała Danuta Ziemiańska z Wróblika Szlacheckiego, która aktywnie reprezentuje interesy mieszkańców w tej sprawie. Przypomniała, jak wiele działań podjęto na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, aby ograniczyć negatywny wpływ zakładu na okolicę.
- Pierwsze nagranie dotyczące zakładu przez Telewizję Rzeszów miało miejsce już w 2002 roku. Jednak najważniejsze wydarzenia toczyły się w ostatnich latach. W 2019 roku doszło do niekontrolowanego zrzutu ścieków, które - jak wykazały badania - były gorsze od ścieków komunalnych i przemysłowych. Wyniki te znacznie przekraczały dopuszczalne normy - mówiła Danuta Ziemiańska.
W swoim wystąpieniu wskazała także na problemy związane z brakiem skutecznych działań modernizacyjnych, które były wielokrotnie obiecywane zarówno przez właścicieli zakładu, jak i przez urzędników.
- Modernizacje zakładu były jedynie pozorne. Jak to ujął były kierownik zakładu, "trawa mogłaby zostać pomalowana na bardziej soczysty kolor zieleni". Nie możemy na to dłużej pozwalać - podkreśliła.
Mieszkańcy zarzucili również brak odpowiedniej komunikacji ze strony władz gminy. Jak wskazali, wiele kluczowych informacji dotyczących zakładu i planowanych inwestycji nie było odpowiednio przekazywanych lokalnej społeczności.
Burmistrz Grzegorz Wołczański, odpowiadając na zarzuty, starał się wyjaśnić skomplikowaną sytuację prawną, w jakiej znajduje się gmina.
- Prawo obliguje nas do działania w określonych ramach. Decyzje w tej sprawie nie są uznaniowe, lecz wynikają z przepisów prawa. Jeżeli wszystkie instytucje opiniujące zatwierdzą przedstawione przez inwestora plany modernizacji zakładu, urząd gminy będzie zmuszony wydać odpowiednią decyzję. W przypadku decyzji negatywnej inwestor może skierować sprawę do sądu, co naraziłoby gminę na poważne konsekwencje finansowe - tłumaczył burmistrz Grzegorz Wołczański.
Podczas spotkania burmistrz podkreślił także brak odpowiednich przepisów, które mogłyby skutecznie rozwiązać problem tego typu uciążliwych inwestycji.
- Od lat mówi się o potrzebie wprowadzenia tzw. "ustawy antyodorowej", która pozwoliłaby uregulować kwestie związane z działalnością uciążliwych zakładów. Niestety, do tej pory takie przepisy nie zostały uchwalone, co dodatkowo utrudnia nasze działania - zaznaczył.
Mieszkańcy zadawali liczne pytania, domagając się zdecydowanych działań ze strony władz gminy. Wskazywali, że dalsze opóźnienia będą jedynie zwiększać ich frustrację i niepokój. W czasie spotkania padła również propozycja zawiązania stowarzyszenia, które mogłoby formalnie reprezentować interesy mieszkańców w dalszych procedurach. Burmistrz wyjaśnił, że aby takie stowarzyszenie mogło być stroną postępowania, musiałoby działać 2 lata wcześniej przed rozpoczęciem procedury.
Pod koniec spotkania burmistrz zaprosił mieszkańców do monitorowania działań gminy. Zapewnił, że wszelkie informacje dotyczące postępów w tej sprawie będą na bieżąco publikowane na stronie urzędu.
Nie zabrakło także gestów symbolicznych - mieszkańcy przyszli na spotkanie wyposażeni w flagi i trąbki. Podczas rozmów władze gminy zapewniły, że dołożą wszelkich starań, aby znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące dla wszystkich stron.
Spotkanie zakończyło się zapowiedzią dalszych działań. Już jutro przedstawiciele mieszkańców wraz z burmistrzem Grzegorzem Wołczańskim udadzą się do instytucji w Krośnie, które mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Jak zaznaczyli protestujący, ich determinacja nie słabnie, a każde kolejne działanie ma na celu ochronę środowiska oraz poprawę jakości życia mieszkańców gminy.
"Wróblik jest znany jako gnojowisko" - te gorzkie słowa, wypowiedziane podczas spotkania w Rymanowie, najlepiej oddają frustrację mieszkańców wobec możliwego wznowienia działalności zakładu we Wróbliku Szlacheckim.
W spotkaniu wzięli udział burmistrz Grzegorz Wołczański, przewodniczący Rady Miejskiej Józef Kijowski, zastępca burmistrza Beata Suwała-Szczechowska oraz radni. Licznie zgromadzeni mieszkańcy z Wróblika Szlacheckiego, Wróblika Królewskiego, Milczy, a także Widacza i Haczowa, wyrazili swoje niezadowolenie i zaniepokojenie.
Zakład Farmutil, który od roku pozostaje zamknięty, w przeszłości generował poważne problemy dla okolicznych mieszkańców. Intensywny i nieprzyjemny zapach, szczególnie uciążliwy w okresie letnim, uniemożliwiał codzienne funkcjonowanie i był przyczyną wielu skarg. Choć od zamknięcia zakładu minął już rok, mieszkańcy obawiają się jego reaktywacji. Wskazują także, że planowana w pobliżu budowa oczyszczalni ścieków może stać się dodatkowym zagrożeniem dla środowiska, jeśli działalność zakładu zostanie wznowiona.
Na początku spotkania głos zabrała Danuta Ziemiańska z Wróblika Szlacheckiego, która aktywnie reprezentuje interesy mieszkańców w tej sprawie. Przypomniała, jak wiele działań podjęto na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, aby ograniczyć negatywny wpływ zakładu na okolicę.
- Pierwsze nagranie dotyczące zakładu przez Telewizję Rzeszów miało miejsce już w 2002 roku. Jednak najważniejsze wydarzenia toczyły się w ostatnich latach. W 2019 roku doszło do niekontrolowanego zrzutu ścieków, które - jak wykazały badania - były gorsze od ścieków komunalnych i przemysłowych. Wyniki te znacznie przekraczały dopuszczalne normy - mówiła Danuta Ziemiańska.
W swoim wystąpieniu wskazała także na problemy związane z brakiem skutecznych działań modernizacyjnych, które były wielokrotnie obiecywane zarówno przez właścicieli zakładu, jak i przez urzędników.
- Modernizacje zakładu były jedynie pozorne. Jak to ujął były kierownik zakładu, "trawa mogłaby zostać pomalowana na bardziej soczysty kolor zieleni". Nie możemy na to dłużej pozwalać - podkreśliła.
Mieszkańcy zarzucili również brak odpowiedniej komunikacji ze strony władz gminy. Jak wskazali, wiele kluczowych informacji dotyczących zakładu i planowanych inwestycji nie było odpowiednio przekazywanych lokalnej społeczności.
Burmistrz Grzegorz Wołczański, odpowiadając na zarzuty, starał się wyjaśnić skomplikowaną sytuację prawną, w jakiej znajduje się gmina.
- Prawo obliguje nas do działania w określonych ramach. Decyzje w tej sprawie nie są uznaniowe, lecz wynikają z przepisów prawa. Jeżeli wszystkie instytucje opiniujące zatwierdzą przedstawione przez inwestora plany modernizacji zakładu, urząd gminy będzie zmuszony wydać odpowiednią decyzję. W przypadku decyzji negatywnej inwestor może skierować sprawę do sądu, co naraziłoby gminę na poważne konsekwencje finansowe - tłumaczył burmistrz Grzegorz Wołczański.
Podczas spotkania burmistrz podkreślił także brak odpowiednich przepisów, które mogłyby skutecznie rozwiązać problem tego typu uciążliwych inwestycji.
- Od lat mówi się o potrzebie wprowadzenia tzw. "ustawy antyodorowej", która pozwoliłaby uregulować kwestie związane z działalnością uciążliwych zakładów. Niestety, do tej pory takie przepisy nie zostały uchwalone, co dodatkowo utrudnia nasze działania - zaznaczył.
Mieszkańcy zadawali liczne pytania, domagając się zdecydowanych działań ze strony władz gminy. Wskazywali, że dalsze opóźnienia będą jedynie zwiększać ich frustrację i niepokój. W czasie spotkania padła również propozycja zawiązania stowarzyszenia, które mogłoby formalnie reprezentować interesy mieszkańców w dalszych procedurach. Burmistrz wyjaśnił, że aby takie stowarzyszenie mogło być stroną postępowania, musiałoby działać 2 lata wcześniej przed rozpoczęciem procedury.
Pod koniec spotkania burmistrz zaprosił mieszkańców do monitorowania działań gminy. Zapewnił, że wszelkie informacje dotyczące postępów w tej sprawie będą na bieżąco publikowane na stronie urzędu.
Nie zabrakło także gestów symbolicznych - mieszkańcy przyszli na spotkanie wyposażeni w flagi i trąbki. Podczas rozmów władze gminy zapewniły, że dołożą wszelkich starań, aby znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące dla wszystkich stron.
Spotkanie zakończyło się zapowiedzią dalszych działań. Już jutro przedstawiciele mieszkańców wraz z burmistrzem Grzegorzem Wołczańskim udadzą się do instytucji w Krośnie, które mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Jak zaznaczyli protestujący, ich determinacja nie słabnie, a każde kolejne działanie ma na celu ochronę środowiska oraz poprawę jakości życia mieszkańców gminy.
"Wróblik jest znany jako gnojowisko" - te gorzkie słowa, wypowiedziane podczas spotkania w Rymanowie, najlepiej oddają frustrację mieszkańców wobec możliwego wznowienia działalności zakładu we Wróbliku Szlacheckim.
~Bakutil
10-12-2024 18:20 3 4