Jedliczanin Mariusz Wodziński dla Filipka Wasłowicza z Żarnowca przejdzie ponad 1000 km.
Mariusz Wodziński wystartuje 2 sierpnia o godz. 7:00 z Wołosatego w Bieszczadach, skąd uda się Głównym Szlakiem Beskidzkim ze wschodu Polski na zachód, a dokładnie do Ustronia położonego u północnych podnóży Beskidu Śląskiego.
Swoją wędrówkę planuje na około 20 dni, a czeka go niełatwa, można powiedzieć "mordercza" walka najpierw o zdobycie Ustronia, a potem o powrót do punktu "A" czyli w malownicze Bieszczady. Jedliczanin Mariusz Wodziński wziął sobie za cel pomóc równie dzielnemu chłopczykowi Filipkowi Wasłowiczowi z Żarnowca.

Większość osób mnie kojarzy, choć na pewno nie wszyscy. Uwielbiam chodzić po górach, można rzec, że to moja pasja, a zarazem miłość. Długie dystanse od zeszłego roku chodzę i realizuję charytatywnie. Mój cel to niesienie pomocy osobom potrzebującym. Marcin, kolega z pracy spytał mnie, czy chodzenia dla przyjemności nie mogę połączyć z pożytecznym celem. I tak oto zrodziła się ta idea - mówi Mariusz Wodziński.

Mariusz planuje przejście ponad tysiąca kilometrów szlakiem górskim, gdzie suma podejść wynosi 43980 metrów, a suma zejść 43262 metry w obydwie strony. W tym czasie pokona 23 pełne dystanse maratonu. Te liczby robią wrażenie, tym bardziej że wyprawa jest zaplanowana na 20 dni. Drogę z Ustronia do Wołosatego, czyli trasę o długości 500 km, pokonał już w 2018 roku, zajęło mu to wówczas dwa tygodnie.

Mariusz Wodziński

- Uważam, iż jest to nie dość, że najdłuższy szlak długodystansowy po górach w Polsce, ale też najbardziej wymagający oraz najpiękniejszy pod względem widokowym. Szlak przejdę i częściowo przebiegnę po kilku pasmach górskich: Bieszczadach, Beskidzie Niskim, Beskidzie Sądeckim, Gorcach, Pogórzu Orawsko-Jordanowskim, Pogórzu Bukowskim, Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Byłoby super, gdyby udało się pobić nieoficjalny rekord Polski, o którym się mówi że jest to 16 dni. Jest to możliwe, ale składa się na to wiele czynników. Sądzę, że po tygodniu będziemy razem z moim kolegą Robertem już w Ustroniu. Przez pierwsze trzy dni planujemy w ogóle nie spać. Zobaczymy jak zniesie tę wyprawę mój organizm, tym bardziej że będę wracał sam - mówi Mariusz Wodziński.

Do takiej wyprawy należy solidnie się przygotować, w związku z tym Mariusz Wodziński trenuje aż 7 razy w tygodniu. Przez trzy dni korzysta z siłowni Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jedliczu, gdzie z 20-kilogramowym obciążeniem ćwiczy w formie marszobiegu na bieżni o 15-stopniowym kącie nachylenia. Ponadto trzy razy w ciągu tygodnia trenuje pod okiem trenera personalnego od przygotowania siłowego, a niedziele spędza na tzw. treningu hike polegającym na 10-godzinnym marszobiegu górskim. Od przyszłego tygodnia będzie odbywał dwa takie treningi kosztem jednych zajęć siłowych.

- Zapraszam wszystkich do uczestnictwa w mojej wędrówce podczas przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w naszych terenach: Beskidu Niskiego, Pogórza Bukowskiego czy też Bieszczadów. Będziecie mogli dołączyć w okolicach Rymanowa Zdroju, Iwonicza Zdroju, Chyrowej, Lubatowej, Puław Górnych, Komańczy i innych miejscowości. Nawet na krótkim dystansie będziecie dla mnie dużym wsparciem. Szczególnie w drodze powrotnej liczę na Was - apeluje Mariusz Wodziński, który jednocześnie prosi o wsparcie Filipka, a można tego dokonać wpłacając środki poprzez stronę zrzutka.pl/filip-waslowicz, które są niezbędne dla skutecznej rehabilitacji chłopca.

Wyprawa to jedno z trzech dużych przedsięwzięć składających się na całość tegorocznej akcji pod nazwą Filipkowa Sztafeta, w którą angażuje się wiele ludzi dobrego serca, a także Gmina Jedlicze oraz Gminny Ośrodek Kultury.


Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.