Usiłowanie zabójstwa w Iwoniczu. Ofiara broni oskarżonego męża
09 maja, 2022Wiadomości / Krosno / Iwonicz-Zdrój
(fot. Andrzej Józefczyk)
W Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces 57-letniego Bogdana E. Sprawa ma związek z wydarzeniami, jakie rozegrały się 11 lipca w Iwoniczu. Jak wyjaśniał oskarżony i co zeznała jego żona?
Prokuratura Rejonowa w Krośnie prowadziła śledztwo przeciwko 57-letniemu Bogdanowi E. Zakończyło się ono skierowaniem do Sądu Okręgowego w Krośnie aktu oskarżenia przeciwko mieszkańcowi gminy Iwonicz-Zdrój.
9 maja w sądzie rozpoczął się proces 57-letniego mężczyzny.
- Bogdan E., działając z zamiarem ewentualnym, usiłował pozbawić życia swoją żonę Marzenę. Pod wpływem alkoholu, podczas awantury z pokrzywdzoną, chwycił ją za rękę, w którym trzymała nóż o długości ostrza 20 centymetrów, a następnie skierował ostrze w kierunku jej brzucha. Zamierzonego celu nie osiągnął ze względu na udzieloną jej pomoc medyczną. Kobieta doznała obrażeń ciała, które spowodowały rozstrój jej zdrowia i naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni - powiedział między innymi prokurator Paweł Marcinkowski, odczytując akt oskarżenia.
Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, złożył jednak w sądzie wyjaśnienia, odpowiadał też na pytania sądu, prokuratora oraz swojego obrońcy, adwokata Huberta Sochackiego.
Bogdan E. wyjaśnił, że w niedzielę, 11 lipca przygotowywali z żoną na obiad placki ziemniaczane. W czasie smażenia placków spożywali razem alkohol, było to około 4-5 piw "na głowę". W pewnym momencie żona przyszła do kuchni z awanturą, bo nie pasowała jej konsystencja przygotowywanych placków.
- Zaczęła się agresywnie zachowywać, wywaliła mi te placki do zlewu. Mocno wkurzyłem się na to, bo przygotowania poszły na marne. Chciała jeszcze wyrzucić placki z patelni i uderzyła mnie wtedy rozgrzaną patelnią w klatkę piersiową. Ja oddałem jej tą patelnią w głowę w okolicę skroniową - wyjaśniał w sądzie Bogdan E.
Na tym się jednak nie skończyło. Kobieta chwyciła nóż kuchenny i zadała mężowi cios w brzuch. Jak wyjaśnił oskarżony, rana miała około 1 centymetra głębokości.
- Znowu się wkurzyłem, doskoczyłem do niej i zaczęliśmy się szarpać. Wykręciłem nóż, by jeszcze raz mnie nim nie uderzyła. W trakcie szarpaniny żona nabiła się na ten nóż. Wiem, że jest to mało wiarygodne, ale tak było - powiedział w sądzie oskarżony.
Prowadzący sprawę sędzia Arkadiusz Trojanowski przypomniał, że wcześniej oskarżony wyjaśniał inaczej. W postępowaniu przygotowawczym stwierdził, że podczas szamotaniny pchnął nóż, który żona trzymała w ręce i poczuł, że wbił się w jej brzuch. Z kolei w pierwszych wyjaśnieniach Bogdan E. użył sformułowania, że "nieświadomie zadał jej uderzenie nożem w brzuch".
W sądzie potwierdził wersję, że Marzena E. sama nabiła się na nóż.
- Nie wiem dlaczego wcześniej powiedziałem, że pchnąłem nóż. Byłem wtedy w stresie. Na początku nie wiedziałem, co się dzieje - dodał oskarżony.
Gdy widział zranioną żonę, pobiegł po czystą pieluchę i przytkał ranę.
- Poszliśmy do pokoju i żona sama zadzwoniła na pogotowie, gdyż ja nie umiałem się posługiwać jej komórką. Czekaliśmy na przyjazd pogotowia. Jak usłyszałem, że jest pod domem, spanikowałem i poszedłem do suteren, bo nie chciałem, żeby ratownicy mnie widzieli. Po kilkunastu minutach ujawniłem się policji, która przyjechała do naszego domu- powiedział Bogdan E.
Zaznaczył też, że na pewno nie chciał, by tak się stało.
- To był nieszczęśliwy wypadek, nie chciałem zabić - wyjaśnił oskarżony, który w chwili zatrzymania 11 lipca ub. roku miał około 2,5 promila alkoholu.
W sądzie 57-latek potwierdził, że żona ma problem z alkoholem i często dochodziło do agresywnych zachowań z jej strony, była wulgarna wobec męża. Kilka lat temu podczas prac domowych miała go dźgnąć nożem w udo. Jednak tego nigdzie nie zgłaszał.
Sąd przesłuchał dzisiaj pierwszych świadków, w tym Marzenę E. Żona oskarżonego zdecydowała, że nie będzie występować w procesie jako strona.
- Nie będę oskarżać męża o nic, bo to był czysty wypadek w czasie kłótni domowej. Żadnych zarzutów wobec niego nie mam. Proszę o zmianę zarzutu z usiłowania zabójstwa na lekki uszczerbek na zdrowiu - stwierdziła kobieta na początku swoich zeznań.
Potwierdziła, że w niedzielę przygotowywali na obiad placki ziemniaczane. W pewnym momencie doszło do awantury.
- Zdenerwowałam się troszkę, chwyciłam za nóż i chciałam męża nastraszyć. On sobie pomyślał, że chcę go nim ugodzić bo po brzuchu go trochę drasnęłam. Chciał mi wtedy wyrwać nóż, zaczęliśmy się szarpać i jakimś cudem, przypadkowo nadziałam się na ten nóż. To był po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Mąż uderzył mnie też patelnią w głowę, ale delikatnie, miałam założony tylko jeden szew - zeznała Marzena E.
Wcześniej kobieta zeznawała zupełnie inaczej, twierdziła między innymi że mąż "niechcący ją dźgnął", "podczas szamotaniny doszło do ugodzenia mnie nożem w brzuch". Także podczas zgłoszenia na numer alarmowy 112 powiedziała: "mąż mnie uderzył nożem".
- To było bardziej nadzianie niż ugodzenie. Dzisiaj zrozumiałam różnicę między ugodzeniem a nadzianiem się i doszłam do wniosku, że to było właśnie nadzianie się. Jak przyjechało pogotowie kazałam się mężowi schować, by go ratownicy pogotowia nie widzieli. On wcale nie uciekł - dodała kobieta.
Świadkowie twierdzili podczas przesłuchania, że to Marzena E. pijana wszczynała awantury, była bardzo agresywną wobec męża. Z kolei Bogdan E. według światków jest osobą spokojną, pracowitą.
Z ustaleń śledztwa wynika, że to jednak wobec Bogdana E., jako osoby wobec której istnieje podejrzenie stosowania przemocy, wszczęta została kilka lat temu procedura Niebieskiej Karty.
Lekarz z Zespołu Ratownictwa Medycznego SPPR w Krośnie, który udzielał pomocy poszkodowanej w domu w Iwoniczu stwierdził, że poszkodowana kobieta powiedziała, że została pchnięta nożem przez męża podczas awantury domowej. Kobieta była w stanie ogólnym dobrym, a zachowanie wskazywało, iż mogła być pod wpływem alkoholu.
57-letni mieszkaniec gminy Iwonicz-Zdrój jest tymczasowo aresztowany. Usiłowanie zabójstwa zagrożone jest karą pozbawienia wolności od lat 8.
9 maja w sądzie rozpoczął się proces 57-letniego mężczyzny.
- Bogdan E., działając z zamiarem ewentualnym, usiłował pozbawić życia swoją żonę Marzenę. Pod wpływem alkoholu, podczas awantury z pokrzywdzoną, chwycił ją za rękę, w którym trzymała nóż o długości ostrza 20 centymetrów, a następnie skierował ostrze w kierunku jej brzucha. Zamierzonego celu nie osiągnął ze względu na udzieloną jej pomoc medyczną. Kobieta doznała obrażeń ciała, które spowodowały rozstrój jej zdrowia i naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni - powiedział między innymi prokurator Paweł Marcinkowski, odczytując akt oskarżenia.
Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, złożył jednak w sądzie wyjaśnienia, odpowiadał też na pytania sądu, prokuratora oraz swojego obrońcy, adwokata Huberta Sochackiego.
Bogdan E. wyjaśnił, że w niedzielę, 11 lipca przygotowywali z żoną na obiad placki ziemniaczane. W czasie smażenia placków spożywali razem alkohol, było to około 4-5 piw "na głowę". W pewnym momencie żona przyszła do kuchni z awanturą, bo nie pasowała jej konsystencja przygotowywanych placków.
- Zaczęła się agresywnie zachowywać, wywaliła mi te placki do zlewu. Mocno wkurzyłem się na to, bo przygotowania poszły na marne. Chciała jeszcze wyrzucić placki z patelni i uderzyła mnie wtedy rozgrzaną patelnią w klatkę piersiową. Ja oddałem jej tą patelnią w głowę w okolicę skroniową - wyjaśniał w sądzie Bogdan E.
Na tym się jednak nie skończyło. Kobieta chwyciła nóż kuchenny i zadała mężowi cios w brzuch. Jak wyjaśnił oskarżony, rana miała około 1 centymetra głębokości.
- Znowu się wkurzyłem, doskoczyłem do niej i zaczęliśmy się szarpać. Wykręciłem nóż, by jeszcze raz mnie nim nie uderzyła. W trakcie szarpaniny żona nabiła się na ten nóż. Wiem, że jest to mało wiarygodne, ale tak było - powiedział w sądzie oskarżony.
Prowadzący sprawę sędzia Arkadiusz Trojanowski przypomniał, że wcześniej oskarżony wyjaśniał inaczej. W postępowaniu przygotowawczym stwierdził, że podczas szamotaniny pchnął nóż, który żona trzymała w ręce i poczuł, że wbił się w jej brzuch. Z kolei w pierwszych wyjaśnieniach Bogdan E. użył sformułowania, że "nieświadomie zadał jej uderzenie nożem w brzuch".
W sądzie potwierdził wersję, że Marzena E. sama nabiła się na nóż.
- Nie wiem dlaczego wcześniej powiedziałem, że pchnąłem nóż. Byłem wtedy w stresie. Na początku nie wiedziałem, co się dzieje - dodał oskarżony.
Gdy widział zranioną żonę, pobiegł po czystą pieluchę i przytkał ranę.
- Poszliśmy do pokoju i żona sama zadzwoniła na pogotowie, gdyż ja nie umiałem się posługiwać jej komórką. Czekaliśmy na przyjazd pogotowia. Jak usłyszałem, że jest pod domem, spanikowałem i poszedłem do suteren, bo nie chciałem, żeby ratownicy mnie widzieli. Po kilkunastu minutach ujawniłem się policji, która przyjechała do naszego domu- powiedział Bogdan E.
Zaznaczył też, że na pewno nie chciał, by tak się stało.
- To był nieszczęśliwy wypadek, nie chciałem zabić - wyjaśnił oskarżony, który w chwili zatrzymania 11 lipca ub. roku miał około 2,5 promila alkoholu.
W sądzie 57-latek potwierdził, że żona ma problem z alkoholem i często dochodziło do agresywnych zachowań z jej strony, była wulgarna wobec męża. Kilka lat temu podczas prac domowych miała go dźgnąć nożem w udo. Jednak tego nigdzie nie zgłaszał.
Sąd przesłuchał dzisiaj pierwszych świadków, w tym Marzenę E. Żona oskarżonego zdecydowała, że nie będzie występować w procesie jako strona.
- Nie będę oskarżać męża o nic, bo to był czysty wypadek w czasie kłótni domowej. Żadnych zarzutów wobec niego nie mam. Proszę o zmianę zarzutu z usiłowania zabójstwa na lekki uszczerbek na zdrowiu - stwierdziła kobieta na początku swoich zeznań.
Potwierdziła, że w niedzielę przygotowywali na obiad placki ziemniaczane. W pewnym momencie doszło do awantury.
- Zdenerwowałam się troszkę, chwyciłam za nóż i chciałam męża nastraszyć. On sobie pomyślał, że chcę go nim ugodzić bo po brzuchu go trochę drasnęłam. Chciał mi wtedy wyrwać nóż, zaczęliśmy się szarpać i jakimś cudem, przypadkowo nadziałam się na ten nóż. To był po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Mąż uderzył mnie też patelnią w głowę, ale delikatnie, miałam założony tylko jeden szew - zeznała Marzena E.
Wcześniej kobieta zeznawała zupełnie inaczej, twierdziła między innymi że mąż "niechcący ją dźgnął", "podczas szamotaniny doszło do ugodzenia mnie nożem w brzuch". Także podczas zgłoszenia na numer alarmowy 112 powiedziała: "mąż mnie uderzył nożem".
- To było bardziej nadzianie niż ugodzenie. Dzisiaj zrozumiałam różnicę między ugodzeniem a nadzianiem się i doszłam do wniosku, że to było właśnie nadzianie się. Jak przyjechało pogotowie kazałam się mężowi schować, by go ratownicy pogotowia nie widzieli. On wcale nie uciekł - dodała kobieta.
Świadkowie twierdzili podczas przesłuchania, że to Marzena E. pijana wszczynała awantury, była bardzo agresywną wobec męża. Z kolei Bogdan E. według światków jest osobą spokojną, pracowitą.
Z ustaleń śledztwa wynika, że to jednak wobec Bogdana E., jako osoby wobec której istnieje podejrzenie stosowania przemocy, wszczęta została kilka lat temu procedura Niebieskiej Karty.
Lekarz z Zespołu Ratownictwa Medycznego SPPR w Krośnie, który udzielał pomocy poszkodowanej w domu w Iwoniczu stwierdził, że poszkodowana kobieta powiedziała, że została pchnięta nożem przez męża podczas awantury domowej. Kobieta była w stanie ogólnym dobrym, a zachowanie wskazywało, iż mogła być pod wpływem alkoholu.
57-letni mieszkaniec gminy Iwonicz-Zdrój jest tymczasowo aresztowany. Usiłowanie zabójstwa zagrożone jest karą pozbawienia wolności od lat 8.
Autor: /AJ/
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!